30 błędów, których współczesne wnętrze nie wybaczy

by Kasia Bobocińska
Ten post zaczęłam tworzyć już ponad 1,5 roku temu. Pomyślałam, że skoro, na co dzień inspiruję Was pięknymi rzeczami, to w tym poście postaram się znaleźć takie, które mnie osobiście nie zachwycają. Czas płynął, ja dopisywałam kolejne punkty a lista jakby nie miała końca. I tak powstała lista 30 elementów, które MNIE osobiście nie odpowiadają we wnętrzach. W międzyczasie moda na białe skandynawskie wnętrza nieco “okrzepła” a pewne rzeczy, które wtedy wydawały się nie do pomyślenia, wracają w nowym unowocześnionym wydaniu. Tak było na przykład z punktem mówiącym o tym, że korek na podłodze i ścianie jest niemodny. W końcu, aby być w zgodzie ze sobą musiałam z niego zrezygnować, bo korek obecnie przeżywa swój renesans.

Co ciekawe, w wielkości przypadków, kiedy zobaczymy jedną z tych rzeczy we wnętrzach, od razu wiemy, kiedy to wnętrze zostało urządzone. Lata 80, 90, początek XXI wieku – każdy z tych okresów ma swojego “potworka”.


Zerknijcie na listę i koniecznie dopiszcie do niej coś, co absolutnie nie mogłoby znaleźć się w Waszym wnętrzu? Spróbujmy stworzyć listę “błędów” we wnętrzach:

  1. Zestawy wypoczynkowe. Zwykle jest to kanapa i dwa fotele. To moje utrapienie, bo sama taki posiadam. Pocieszam się, że dokonałam wyboru pod wpływem emocji, bo mój kremowy komplet mebli kupowałam, kiedy byłam w ciąży. Wtedy wygoda była dla mnie dość istotnym czynnikiem. Po latach, w ciągle zmieniającym się mieszkaniu na dwa fotele po prostu brakuje miejsca. Kremowa skóra też nie jest zbyt praktyczna. W tym samym stylu były fotele prezentowane w jednym z odcinków “Przyjaciół”. Lata 90 jak nic.
  2. Łuki zamiast drzwi, czyli tak zwane łuki Karwowskiego. Całą historię ich powstania opisywałam we wpisie Drzwi już dawno wyszły z mody. Jeśli nie mieszkamy w egzotycznym pałacu z baśni “Tysiąca i jednej nocy” raczej zrezygnujmy z zaokrągleń (pamiętajmy, że łuki Karwowskiego powstały właśnie z fascynacji egzotyką).
  3. Czasami, gdy wymieniamy okna w starej kamienicy i wybieramy okna PCV. Osobiście już sam fakt jest bolesny, szczególnie, gdy wybieramy najtańsze plastikowe obudowy, w żaden sposób nieoddające ducha tego miejsca. To jednak nie jest najgorsze. Często, aby zaoszczędzić kupujemy okna PCV, które nie zachowują starych, pierwotnych podziałów. Kiedyś u mojej babci, administracja wymieniła stare piękne dwuskrzydłowe okno na jedną taflę szkła. Nie wyglądało to najlepiej. 
  4. Tu dochodzimy do kolejnego punktu, który mnie dotyczy. Położenie na wszystkich ścianach w łazience glazury, aż po sam sufit. Nie wiem o czym myślałam te kilka lat temu decydując się na taki ruch. Być może zainspirował mnie mój tata, który od zawsze decydował się na łazienki wykafelkowane po sam sufit. Dodam tylko, że moja łazienka jest naprawdę tycia i naprawdę brakuje jeszcze, żeby położyć w niej glazurę na suficie! Teraz już wiecie dlaczego nie pokazuję Wam mojej łazienki? Wkrótce się to zmieni. Obiecuję. Skoro nie glazura pod sam sufit, to co? Jest wiele rozwiązań: tapeta, odpowiednio dobrany kolor farby – w efekcie łazienka prezentuje się dużo “lżej” i przestronniej.
  5. Rzeczy udające inne rzeczy. Naklejka udająca marmur, okleina udająca drewno lub kamień, tkanina skóropodobna udająca skórę. Myślę, że wielu z nas ma to na sumieniu. Sama kupując pierwsze meble do swojego mieszkania wybrałam komplet z okleiną udającą pomalowaną na zielono sosnę! Często wpływ na wybór imitacji mają względy finansowe. Niestety nikogo nie uda się oszukać i w większości przypadków imitacja znacząco odróżnia się do oryginału, więc czemu się na nią decydujemy?
  6. Lamperia – koszmar mojej klatki schodowej z lat 90. Dla niewtajemniczonych to pomalowanie częściowo ściany farbą np. olejną w celu ochronienia jej przed zabrudzeniami. Przez lata miałam na klatce PRLowską żołto-musztardową. Wyglądało to okropnie, ale przynajmniej chroniło ścianę. Obecnie klatę pomalowano na jasno-szaro (farbą wątpliwej jakości) i po pierwsze jest chłodno, bo kolor bardzo ochłodził wnętrze klatki a po drugie widać każde zbrudzenie zrobione np. wózkiem, rowerem czy inną rzeczą.
  7. Boazeria. Z jednej strony czasy, kiedy przedpokój wykładało się boazerią bezpowrotnie minęły a z drugiej boazeria to prawdziwy skarb. Stara boazeria pomalowana na biało już jasno-szaro wygląda wprost przepięknie. Boazeria jest jednocześnie rzeczą, której powinniśmy unikać, jak i taką, o którą powinniśmy się starać (we wnętrzach współczesnych kładzie się boazerię, aby następnie pomalować ją na jasno-szaro).
  8. Kolorowe meble kuchenne. Czas na kilka błędów typowo kuchennych. Zanim się oburzycie, ale jak to? Pozwólcie wyjaśnić, o jaki typ mebli mi chodzi. Miałam na myśli okleiny w rożnych kolorach, jakie robiono w kuchni pod koniec lat 90. Pamiętacie meble pół na pół w jasnym drewnie i ciemnej zielni (oczywiście wszystko w okleinie). Właśnie o takie kolorowe kuchnie mi chodzi. Współczesne kuchnie, z meblami na wysoki połysk w zdecydowanych kolorach też nie zawsze mi się podobają, ale nie w takim stopniu jak tamte.
  9. Elementem takich kolorowych kuchni były zwykle fronty “mydełka” w paskudnej okleinie. Zdecydowanie takie fronty nie należą do moich faworytów, ale widziałam już kilka metamorfoz kuchni, które pozwoliły zrobić z nich całkiem przyzwoite meble kuchenne. 
  10. Kolejny element niechciany w kuchni to blaty z laminatu udające drewno w kolorach nie-drewnianych oraz laminaty udające kamień w kolorach nieistniejących kamieni. Różowy marmur? Ja mówię nie.
  11. Linoleum udające terakotę lub drewno. Linoleum to taki materiał, który kiedyś wykorzystywano zamiast terakoty np. w kuchni. Pamiętam, że w latach 90 w moim domu w kuchni było położone właśnie linoleum, które miało wygląd beżowej terakoty. Linoleum w salonie udające drewnianą podłogę to … zbrodnia. Z kolei w łazience zamiast glazury mieliśmy dyktę!
  12. Kolejna pasja, której nigdy nie zrozumiem to udrapowane firany i zasłony w oknach. Okna można ozdobić w różny sposób, ale w przypadku takich dekoracji cieszę się, że styl skandynawski był w modzie, bo dzięki temu z niektórych domów udało się pozbyć tych paskudztw. Przepraszam wszystkich fanów falbanek, kokardek, wstążeczek i sztucznych koronek, ale ja mówię takiej dekoracji – nie. 
  13. Ten punkt jest często wymieniany w rozmowach o niemodnym wnętrzu, choć ja mam pewne wątpliwości umieszczając go w tym zestawieniu. Chodzi mi o żyrandol z wiatraczkiem. Może być dość tandetny, ale widziałam ostatnio kilka realizacji, gdzie nie wyobrażałabym sobie innej dekoracji wnętrza. Dlaczego? Wraz z powrotem retro, taki drewniany wiatraczek, może być piękna ozdobą wnętrza. Przestrzenie, które mnie zachwyciły nie były z Polski i może w polskiej wersji ten powrót wiatraczków się nie sprawdzić. Może lepiej nie próbować…
  14. Podobne wątpliwości może budzić kolejny punkt, czyli dywaniki wiszące na ścianie. Wraz z moda na boho na ścianach zaczęto wieszać różne tkane lub plecione dekoracje. Mi chodzi jednak o zupełnie inny dywanik. Moja babcia przez wiele lat na ścianie wieszała zwyczajne “perskie” dywany.
  15. A jeśli już jesteśmy przy dywanach, to dywany perskie zajmujące powierzchnie prawie całego pokoju też nie robią na mnie dobrego wrażenia. Wzory jak z lat 80 i to prawie w całym wnętrzu – dziękuję, mówię nie.
  16. Kolejny potworek z lat 80-90 to drzwi wejściowe obite brązową skórą. Czemu to miało służyć? Tłumieniu dźwięków?
  17. A teraz czas na kilka antyhitów we wnętrzach. Nigdy nie zrozumiem tych wyborów. Pierwszy z nich i mój absolutny faworyt na tej liście to ubranka na muszlę i deskę wc! Wyobrażacie sobie dywanik przy toalecie oraz deskę ubraną w różowe futerko! Szok! Czemu ma to służyć? Może za zadanie miało ocieplić wnętrze łazienki. Komu się to podoba?
  18. A skoro już przy łazience jesteśmy to co powiecie na kolorowe deski sedesowe? Nie podobają mi się też deski bogato zdobione: brokatowe, w rybki, delfinki itp.
  19. Kolejny antyhit to zdecydowanie skórzane zegary. Nie rozumiem wszelkich rzeźb i zegarów ze skóry. Moda na nie dawno minęła i o ile się nie mylę na razie nie zamierzają powrócić. 
  20. Tryptyki z Allegro – słynne tryptyki, czyli obrazki podzielone na 3. Okazuje się, że na dekoracjach ściennych można najłatwiej polec. Można powiesić coś tak okropnego, że całe wnętrze ogromnie traci na wyglądzie.
  21. Sztuczne kwiaty – kiepskiej jakości, takie przypominające sztuczne wiązanki cmentarne. Niektóre sztuczne kwiaty są tak piękne, że trudno je rozróżnić od prawdziwych. Tych złej jakości lepiej jednak unikać.
  22. Podobnie jest z plastikowymi żyrandolami z lampkami udającymi świeczki. Równie źle na mnie działają świeczki ledowe, takie z plastikowym zastygniętym woskiem.
  23. Nie przepadam też za styropianowymi dekoracjami sufitu. Kasetony sufitowe czy rozety nadające wnętrzu klasyczny styl nie należą do moich ulubionych i moim zdaniem wyglądają trochę kiczowato.
  24. Podobnie jak niektóre wzory fototapet. Lubię fototapety, które optycznie powiększają przestrzeń, takie które coś znaczą dla właścicieli – stanowią jakąś pamiątkę. Wielokrotnie widziałam jak źle dobrana fototapeta niszczyła wnętrze. Szczególnie jak zajmowała całą ścianę w salonie.
  25. Oświetlony sufit podwieszany, wielopoziomowy też nie zawsze mi się podoba. W większości przypadków mi się nie podoba. Była na to moda, ale chyba już przeminęła.
  26. Zawsze mam problem z wnętrzami, w których właściciele przesadnie eksponują pamiątki z podróży. Co innego nadać wnętrzu osobisty charakter a co innego powiesić na wszystkich ścianach w salonie przeróżne pamiątki z podróży, które z jakością mają niewiele wspólnego i zostały wyprodukowane w Chinach. Takie pseudo wyroby miejscowych twórców, przygotowane specjalnie dla turystów. Z takim “pamiątkami”, które właściciele chcą wyeksponować, projektanci mają największy problem na etapie projektu.
  27. Okno wewnątrz mieszkania – do łazienki, kuchni pomiędzy salonem a kuchnią. Podobnie jak w przypadku łuków Karwowskiego kiedyś była na to ogromna moda. Zamiast otwierać kuchnię na salon robiono takie okienko, jak w barze “na wydawkę”. Odkąd kuchnie zaczęto łączyć z salonem takie okienka występują już bardzo rzadko.
  28. Obrusy i bieżniki z połyskliwego materiału, sztucznej koronki, czy plamoodporne nie należą do moich faworytów choć z tych ostatnich czasem korzystam.
  29. Narzuty na kanapy. Najlepiej kupić skórzaną kanapę a następnie przykrywać ją narzutą. Nie wygląda to najlepiej.
  30. Ściana baranek, czyli rozmaite formy zdobienia ściany za pomocą tynku strukturalnego. Są teraz piękne tynki strukturalne pozwalające zdobić ścianę rożnymi metalicznymi powłokami, które ja osobiście lubię. W tym punkcie mam jednak na myśli coś o wiele gorszego. Baranek to takie grudki przykryte farbą. Oprócz klasycznego baranka ścianę mogą zdobić wszelakie impresje zaproponowane przez “szalonego” murarza.  Abyście dobrze zrozumieli, co miałam na myśli, poniżej kilka przykładów:

I dochodzimy do punktu, z którym miałam największy problem. Mała mozaika – parkiet – jest wymieniana na liście elementów wystroju, których czas przeminął. Ja jednak jestem ogromną zwolenniczką parkietów i dla mnie każdy parkiet drewniany jest piękny. Ten jeden może trochę mniej. Z szacunku do parkietu wyrzuciłam ten punkt z mojej listy. 

A Wy macie jakieś jeszcze rzeczy, których nie akceptujecie we wnętrzach? Śmiało napiszcie!

Related Posts

62 komentarze

Fuel 13 września 2016 - 07:29

Rozdzieram koszulę jak Retan: za boazerię i za lamperię. Uwielbiam obydwie Panie i dam o nich powiedzieć złego słowa 🙂

Reply
Kasia Bobocińska 13 września 2016 - 07:58

Jak widzisz do obu podeszłam niezbyt restrykcyjnie 🙂 jedną wspominając z żalem a drugą nazywając skarbem 🙂

Reply
Gu 13 września 2016 - 13:01

Mam podobnie jak Ola i Iza poniżej 🙂 Jestem na tak dla pomalowanej boazerii i kolorowej lamperii (ale nie farbą olejną oczywiście)

Reply
Ilona Przeplatanekolorami 13 września 2016 - 07:40

przypomniałas mi genialny wpis Oli,który na samo wspomnienie wywołuje uśmiech na twarzy? http://www.collageblog.pl/blog/atlas-chorob-wnetrz
Do tych wnętrzarskich chorób podchodzę ostrożnie, gust bywa różny, nawet gdy ciężko mi nazwać go "gustem" 😉 Jednak znam sporo osób z wachlarzem imitacji, "dywanowymi"ścianami niczym w haremie (pal licho,ze made in China) czy sufitem pełnym ledo a la Droga Mleczna- które się właśnie w takim wnętrzu czują świetnie ? Dlatego w ocenianiu wnętrz staram się być liberalna?

Reply
Kasia Bobocińska 13 września 2016 - 11:52

Kilka błędów sama popełniłam, inne są z życia wzięte, nie chciałam wytykać i oceniać a bardziej zastanowić się nad tym co może być postrzegane jako błąd we współczesnym wnętrzu. Ot, analiza!

Reply
Collage Blog 13 września 2016 - 13:15

Ilonko, dziękuję za miłe słowa 🙂 Kasiu, popieram w całej rozciągłości. Moja lista stale się powiększa, niestety – taka choroba zawodowa, hi hi 🙂 Trzeba o tym pisać, bo gust się kształtuje całe życie, a my tu mamy spore pole do pompisu.

Reply
Izabela Perez Harriette 13 września 2016 - 07:51

Kasia nie wiem czy zauważyłaś ale lamperia wraca do łask ? może nie w wersji farby olejnej a zwykłej sciennej. I co więcej ja mam w planach takie rozwiązanie ? ok we wnętrzu to tez nie jest fo pa..jeśli są duże ale takie okienko do wydawania posiłków to rzeczywiście jest anty hitem ? tez nie jestem fanka podwieszanych i oświetlonych sufitów ale wydaje minie ze to nadal ma swoich zwolenników ( i nie myślę tu o przeciętnym kowalskim) ..a deski klozetowe i wszystkie fanaberie z nimi związane to już oddzielna historia ??

Reply
Hally 13 września 2016 - 18:21

Ja mam lamperie u dzieci w pokoju…i eszyscy robia wielkie wow jak ją widzą.. 😉

Reply
Izabela Perez Harriette 15 września 2016 - 21:17

No właśnie w pokoju syna chcę ?

Reply
Edyta Sałaj 13 września 2016 - 08:06

Uważam,ze trochę to przesada. To raczej nie błędy tylko po prostu już niemodny sposób urządzania. Myślałam ,ze będzie to np zły sposób ustawienia mebli,źle dobrane oświetlenie itp. To są dla mnie błędy. Poza tym boazeria w Twojej wykafelkowanej po sufit lazience wygladalaby na pewno efektownie.

Reply
Kasia Bobocińska 13 września 2016 - 08:17

Ja uważam moją łazienkę czy zakup wypoczynku za błąd i mam odwagę się do niego przyznać! Dzięki za radę – nie skorzystam 🙂

Reply
Julia Muszyńska 13 września 2016 - 08:14

A ja się nie zgadzam że imitacja to zawsze porażka. W wynajmowanej przeze mnie kawalerce zakryłam brudno żółtą ścianę z granatowym pseudo ptakiem z szablonu tapetą imitującą pomalowane na biało cegły. Uważam, że był to strzał w 10. Jakby co zapraszam na mój ig : glassjula.
Z linoleum to chyba miałaś na myśli, że zastępowało terakotę… bo glazurę to chyba na ścianie się kładzie, czy nie?
Z resztą praktycznie się zgadzam, tzn też nie lubię ale rozumiem, że są tacy którym sie podoba.
Wolnoć Tomku w swoim domku ?

Reply
Kasia Bobocińska 13 września 2016 - 08:25

Słuszna uwaga, choć w latach 70-80 na ścianie w łazience była dykta w kształcie glazury i ją udająca stąd być może skrót myślowy.

Reply
home challenge 13 września 2016 - 08:14

Punkt 17 jest moim absolutnym faworytem 🙂 tryptyki z allegro również tak piękne, a tak poważnie to na poprzednim mieszkaniu miałam spokojnie połowę hitów z listy m.in. baranek, kolorowa deska WC, płytki od podłogi do sufitu na wszystkich ścianach. Także bardzo się cieszę, że już tam nie mieszkam 😉 i mogę zapomnieć o tym koszmarku.

Reply
Ola | Mikmok blog 13 września 2016 - 08:15

Tak, jak pisały dziewczyny wyżej – lamperie i boazerie potrafią być super, jednak wiem, o jakie typy Ci chodzi i one faktycznie mocno straszą 🙂 W wątpliwość poddałabym jeszcze to okno wewnątrz mieszkania – teraz bardzo modne są oddzielone przestrzenie za pomocą stylowych, delikatnie "loftowych" przeszkleń – nawet chciałam poświęcić im osobny wpis u siebie na blogu 🙂 U mojej babci w mieszkaniu jest z kolei takie okno w "starym" stylu – pomiędzy kuchnią a łazienką. Jest niewielkich rozmiarów, pod samym sufitem i dzięki niemu babcia ma trochę światła dziennego w swojej łazience. I u niej oceniam to raczej na plus 🙂

Z resztą zgadzam się bez mrugnięcia okiem – naprawdę, wyjątkowo udana lista! Najbardziej z niej denerwuje mnie wymiana okien w kamienicach na plastiki. Uważam, że tego typu rzeczy powinny być bardziej restrykcyjnie pilnowane i ogólnie miasta powinny mieć jakieś plany dotyczące tej materii, a ponadto dokładać do wymiany starych okien na nowe, na wszystkie takie same (w całej kamienicy, niekoniecznie w mieście ;)) – przecież później takie okna szpecą z zewnątrz, naszą wspólną przestrzeń miejską 🙁

Reply
Paula 13 września 2016 - 13:05

Jeśli chodzi o to okno między łazienką a kuchnią, z tego co kojarzę, to przede wszystkim montowało (montuje?) się je ze względu na bezpieczeństwo. Łazienki w starym budownictwie były zazwyczaj mikroskopijne, a musiały do tego pomieścić piecyk gazowy. A mała przestrzeń, piecyk gazowy i brak wentylacji, to mieszanka, która może doprowadzić do tragedii. Stąd te okna – żeby zapewnić stały ruch powietrza. A doświetlenie to raczej "skutek uboczny" 😉

Reply
Ola | Mikmok blog 13 września 2016 - 14:36

Możliwe, chociaż u mojej babci akurat łazienka jest rozmiarów, których pozazdrościłaby niejedna polska rodzina 😉

Reply
Gosia Cash 13 września 2016 - 08:56

Kasiu, u ciebie jak zawsze ciekawy temat.
Drapowane firany i błyszczące zasłony, plus falbany – coś strasznego. Komplety wypoczynkowe, komplety krzeseł, wszystko pod tzw. kolor. Potem wychodzi np. brązowo zielony koszmarek. Bajery z karton gipsu na suficie i w tym światełka,jeszcze lepiej jak wystają z otworów energooszczędne żarówki. A i jeszcze nie cierpię wszędobylskich szaf w zabudowie i tych wielkich okropnych drzwi przesuwanych. Wszyscy to mają.Pozdrawiam i Miłego dnia:)

Reply
Nefertari 13 września 2016 - 09:17

W ogóle komplety mebli, np. meblościanka… Bez jakiegoś smaku czy poczucia umiaru można tak urządzić wnętrze, że ma się wrażenie nadmiaru, wchodzenia ich na głowę…

Reply
Nefertari 13 września 2016 - 09:14

Punkt 4 – Kaśka, to o mojej łazience! Co prawda nie mieliśmy żadnego wpływu na jej remont, bo to jedyne miejsce, którego nie zmienialiśmy po kupnie mieszkania (chcieliśmy zaoszczędzić), ale ja już na nią patrzeć nie mogę! W dodatku jest w ciemnych kafelkach – które są na każdej ścianie! Mieszkamy tam już prawie 6 lat i wreszcie nadszedł dla mnie taki moment zirytowania, że planuję remont. Nie będzie już jej w takiej formie, ooooo nie!
Hahaha, przy punkcie 17 – byłam kiedyś u jakiejś cioci, która miała różową łazienkę i właśnie kibelek ubrany w różowe futerko – jako dziecku, bardzo mi się to podobałO! A jak przyjemnie siedziało się na tej desce (opuszczonej ;)) i plotkowało z siostrą i kuzynką! Nikt nam nie przeszkadzał, bo przecież "łazienka zajęta" 😛
29 – ja też tego nie rozumiem. Tzn. z jednej strony – ok, żeby się nie brudziło. Ale z drugiej: to – u licha – gdzie przyjemność z użytkowania kanapy? Czucia się jak u siebie? Albo pokrywanie kanapy – nawet niekoniecznie skórzanej – kocami, żeby – właśnie – nie pobrudzić. Ja na to machnęłam ręką, bo – litości! – ma być miło i wygodnie, a nie ekstra czysto jak w salonie. Dziwnie też czuję się u ludzi, którzy tak mają… Jak mi się roluje kocyk pod tyłkiem, gdy u nich jestem, zawsze nerwowo go poprawiam, a cała przyjemność z odwiedzin u nich na ten moment znika… Czuję wtedy na sobie jakby ich wzrok, jakąś presję… Że coś niszczę albo psuję 😛 Brrr. Głupie uczucie. Zamiast się skupić na rozmowie czy kawie, nerwowo poprawiam materiał 😉 To mi przypomniało mamę głównego bohatera z serialu "Wszyscy kochają Raymonda" (czy jakoś tak) – sofa pokryta przezroczystą folią, żeby "nie brudzić". I zdenerwowanie, gdy ktoś chciał na niej usiąść. Zabijanie atmosfery w najlepszym wydaniu. PS. A kocyki czy narzuty na skórzanej sofie strasznie się ślizgają – mój syn ma frajdę u swoich dziadków, ja zawsze mam z tym problem 😛 (z kocykiem, nie z jego frajdą :P)
30 – ja mam u siebie w przedpokoju baranka 🙁 Wcześniej mieliśmy taką piękną strukturę i chcieliśmy – po wymianie kabli w ścianach – to samo, ale efekt końcowy jest… ech. Szkoda mówić. Jak napisałaś: grudki pokryte farbą. Kilka razy nawet uszkodziłam sobie skórę, gdy zdarzyło mi się wpaść na ścianę. Szkoda słów… Ale ostatni z przykładów podanych przez Ciebie akurat mi się podoba 😉 Taką ścianę ma u siebie w salonie mój fryzjer – trochę bardziej strukturalna jest u niego, bardziej "artystyczna", pomalowana na taki chłodny odcień lila. Wygląda świetnie! Choć może właśnie w takiej powierzchni jak jego: użytkowej…

Ja od siebie dodam jeszcze tynk mozaikowy – takie kamyczki. Mam je w kuchni z polecenia naszego majstra i jestem wściekła, że mu uwierzyliśmy i się zdecydowaliśmy. Za nic nie potrafię tego wyczyścić, a wygląda to tandetnie. Grrr…
Dopisałabym do listy jeszcze tanie panele. Bo panele jak panele – mogą być ładniejsze i brzydsze. My zostawiliśmy te po poprzednich właścicielach (bo jak już są panele, to przecież mega, no nie? Ich się przecież nie wymienia! Taaaa, uhm!) i jestem niezadowolona.. Raz, że nie wyrównali podłogi i one są położone krzywo, przez co np. przy ścianie część odeszła, przesunęła się i mam tam regularne szpary prowadzące do surowej podłogi, która za każdym razem się pyli. Słabo. Dwa, że są zwyczajnie brzydkie. Podejrzewam, że najtańsze, imitujące jakieś ciepłe drewno. Brzydkie i widać łączenia. Ja wybrałabym inne :/

Dodam jeszcze folie za kaloryferami, która ma zwracać ciepło do mieszkania. Dla mnie to szczyt tandety – sami takie mamy, bo mąż chciał przyoszczędzić, więc nie zgodził się na demontaż rozwiązania poprzednich właścicieli. A oni położyli je tak brzydko! Tak okropnie! Nienawidzę tych folii 🙁 A co najlepsze – wcale nie mamy oszczędności dzięki nim, więc nie dość, że jest brzydko, to jeszcze niepraktycznie!

Reply
Sylwia Chrobot 13 września 2016 - 11:31

Z własnego otoczenia wiem, że te relikty przeszłości funkcjonują nadal nieusunięte lub są (o, zgrozo) na bieżąco stosowane, bo ludzie najczęściej nie mają pomysłu na swoje mieszkanie/dom. I często jest tak: "A, u sąsiada mają taką ciekawą strukturę na ścianie – może i u nas byśmy zrobili?" Zwykły Kowalski nie czytuje pism wnętrzarskich, blogów, nie śledzi internetu pod tym kątem i później widujemy te "cudowne" podwieszane i podświetlane sufity w co drugim domu, a w salonie stoi meblościanka i na tle ściany wyłożonej piaskowcem. Ludzie zaopatrują się w elementy wykończeniowe w marketach budowlanych i wzorują się na ich wątpliwej urody wystawach, a meble kuchenne i wypoczynkowe kupują na targowiskach. Kasiu, czy miałaś okazję widzieć te targowe modele mebli? Moim zdaniem nie różnią się niczym od tych sprzed 20 lat. Ja swojej rodzonej mamie nie mogłam wyperswadować wielu pomysłów rodem z OBI lub "od sąsiada".
To też jest wina architektów, że są tak daleko od "zwykłych" ludzi i skupiają się na ambitnych projektach zamiast działać również na zasadzie doradztwa za mniejsze kwoty i trochę częściej uświadamiać ludzi w kwestii urządzania wnętrz. Przykładowo, przychodzi pani Jadzia "Dzień dobry, mam 10 tys na odnowienie mieszkania, ale nie mam na to zupełnie pomysłu" – "Pani Jadziu, to będzie kosztowało 200-500zł. Przyjadę i podpowiem pani jak to zrobić, żeby było ładnie i ekonomicznie".
Gdybym była architektem, taka rola odpowiadałaby mi bardziej niż czekanie na majętnego inwestora, który pozwoli mi na zastosowanie wszelkich rynkowych nowinek (które za kilka lat też będą "potworkami". Oj, dużo jeszcze u nas pracy zanim dojdziemy do momentu, w którym po 10 latach nie będziemy wstydzili się naszych wnętrz… Moja rada – klasyka, ponadczasowość, uniwersalność, funkcjonalność + dodatki 😉

Reply
Kasia e-tui 13 września 2016 - 18:05

W samo sedno słowa. Tyle, że Kowalscy się też boją. Nie mają wyobrażenia jak to będzie wyglądało i dwa to co powie sąsiadka, jeśli pozwolą sobie na brak boazerii ? Że ją nie stać i maluje ? I nie dotyczy to wyłącznie ludzi starszych. Doradcy w sklepie "zaprojektują" Ci co chcesz ;). Mojej babci wciśnięto meble na wymiar do kuchni i wymiar miały tyle, że na dwie takie kuchnie. Mimo, że przygotowałam babci trzy koncepcje, to nie dała się przekonać. Zapłaciła dużo, więc jest porządnie. Głową muru nie przebijesz.

Reply
Sylwia Chrobot 14 września 2016 - 12:25

Kiedy zaproponowałam mojej mamie białe meble w kuchni, w pierwszej chwili zastanawiała się właśnie co sąsiadki powiedzą, bo wszystkie mają ciemne… 😀 A kiedy kuchnia już była gotowa, powiedziała, że nikt w okolicy nie ma piękniejszej 😉

Reply
Beata - Hungry for ideas 13 września 2016 - 12:54

Ufff….. z tych 30 błędów mam boazerię w przedpokoju. Ale jest ślicznie pomalowana na biało i jest wisienką na torcie mojego mieszkania. Niestety finanse nie zawsze pozwalają być na topie, ale małe korekty mieszkania w czasie naszych 18 lat są mile widziane 🙂 Może nie jest to miejsce typowo "magazynowe" ale własnie wczoraj usłyszałam od 12-latki, że cyt: ciocia Beata ma takie piękne mieszkanie…. wiesz takich w bloku nie ma… wszędzie taki blask" I własnie dla takich chwil dłubię w tym swoim mieszkanku 🙂 Serdecznie Ciebie pozdrawiam

Reply
Kasia Bobocińska 13 września 2016 - 13:01

Och, o boazerii to ja chyba napiszę oddzielny post tak pięknie wzięliście ją w obronę. Ja jednak miałam na myśli taką pomalowaną pożółkłym lakierem, starą PRLowską 🙂 Zresztą trochę zazdroszczę tej boazerii bo ja też bym chciała mieć taką w przedpokoju 🙂

Reply
Beata - Hungry for ideas 13 września 2016 - 14:13

Wiem, wiem…. parę lat miałam właśnie taką żółtą. Teraz jest fajna. Miłego dnia Kasiu 🙂

Reply
Joanna Bryk 13 września 2016 - 20:27

Fajny post, oczywiście lekko kontrowersyjny, ale przez to ciekawy.
Ja boazerie mam i na dodatek nie przerabiałam jej ze starej, ale położyłam sobie najpierw na 1 ścianie w kuchni,a za jakiś czas przedłużyłam na przedpokój. Jest na wysokość 125 cm, biała ofkors i ją uwielbiam. Przeważyły po prostu względy praktyczne.Ktoś by się popukał w głowę-boazeria? na własne życzenie? 🙂
Pozdrawiam Kasiu!

Reply
Paulina J. Rutkowska • Karmins 13 września 2016 - 13:26

Moja kuchnia dzisiaj: kremowa okleina imitująca piaskowiec na blacie i orzechowa (?) okleina imitująca drewno na frontach. Fuj. Na szczęście to nie mój błąd, nie mój grzech XD
A tak poza tym jestem na czysto, uff! XD
Świetna lista:D
Serdeczności!

Reply
PAPA Timber 13 września 2016 - 13:35

Ubranka na WC to chyba nie tylko koszmar wnętrzarski ale i też sanepidu. Tak jak dywany w angielskich łazienkach. Masakra.

Reply
CHATAstudio 13 września 2016 - 14:23

Lista idealna! Pomyśleć,że wiele z punktów z Twojej listy to żelazne reguły w wielu polskich domach… 🙂 np. moja babcia nadal stosuje dywaniki i ubranka na sedes 🙂 a tryptyki z allegro łatwo znaleźć nawet we współczesnych aranżacjach jako główną dekorację. Boazeria jest bardzo spoko, pod warunkiem,że będzie zadbana lub ładnie odświeżona, spójnie z aranżacją wnętrza. Podsumowując, lista świetna i każdy kto przymierza się do samodzielnego remontu w swoim domu, powinien sobie przeczytać i wziąć do serca .
Pozdrawiam!

Reply
Anonimowy 13 września 2016 - 15:04

Zgadzam się w 100% że tandetą jest okleina na drzwi z "eco-skóry" tylko jak się tego pozbyć. Może jakiś pomysł na przerobienie tego "cuda" bo już nie mogę na to patrzeć a na nowe drzwi ciągle brakuje mi kasy. Proszę o pomoc!!!

Reply
anna lipnicka portfolio 13 września 2016 - 15:59

Jaki odzew wywołałaś, mimo, że sie spodziewałam błedów w stylu … nie otwierające sie szuflady w mieszkaniu, zaprojektowane przez projektanta szpary nie do umycia w łązience, profesjonalne projekty gdzie ktos zapomniał, że ma iść drewniana podłoga i zaprojektował gniazdka w listwie przypodłogowej, i z mojej broszki wtykane dekory płytek w krawędzi sciany, żeby nie ciąć płytek,ale lista tez mi się podoba (jestem przerażona, bo tryptyki ludzie dalej kupują i myslą że są super)

Reply
Kasia e-tui 13 września 2016 - 16:32

Jeśli podejść do Twojej listy z pytaniem kto to ma ? To najprawdopodobniej spora część ludzi ;). Nie dalej jak dziś widziałam na grupie fb zestaw na dolnopłuk, deskę sedesową plus dywanik "mikołajkowy". Aż dziw bierze ileż było chętnych ;). Girlandy tkanin na oknach, które służą wyłącznie zbieraniu kurzu również nie pojmuję, za to w stylowym dworku dlaczego nie. Co do okna między łazienką, a kuchnią. Mam w mieszkaniu w kamienicy, ostatnio opisywałam jak fachowiec chciał mi je zamurować ;). Tu mówię nie. Mam naturalne światło w łazience czego w drugi, w bloku już bym raczej nie zaakceptowała.
I kiedy już prawie szczęśliwie doszłam do końca Twojej listy trafił się baranek :). Też mam 🙂 i to oryginał, ma jakieś 40lat+. Nie taki współczesny jak pokazujesz. Prawdziwy, solidny baran ;). Został jako jedyny w salonie. Co jakiś czas zmienia kolor, niedługo będzie ombre i tu swojego wiekowego "barana" będę bronić :). Ale tylko swojego ;).
Wszystko z umiarem i wyczuciem jest dopuszczalne, no może bez firanek na WC ;). I nie jest tak, że o gustach się nie dyskutuje. Nie dyskutuje się o stylach, a gust się albo ma albo nie.

Reply
Renata Slusarska-Szczepanik 13 września 2016 - 19:38

Hmmmmm…. ależ tego nazbierałaś, szacun!
Ja jestem z opcji za lamperią ale może nie malowanej ścierą czy gąbką, jak to niegdyś bywało. Co do boazerii, mam mieszane uczucia, ale zakładam, że fajnie pomalowana może być ok.
Wykładzina podłogowa elastyczna, jestem jak najbardziej na tak (vide moja kuchnia) fajny pomysł na zrobienie podłogi innej niż panele, kafle czy parkiet.
Perskie dywany uwielbiam i kilimy na ścianie także bo kocham styl boho.

Co do reszty zgadzam się w zupełności, nigdy w moim żadnym mieszkaniu nie uraczyłam żadnej z tych rzeczy począwszy od wykafelkowanej po sufit łazienki (już raczej w ogóle nie miałam żadnych kafli)
znaczy mam dobry gust ha ha ha…..

Uściski

Reply
Hokus Pokus Home 13 września 2016 - 20:12

Fajny post Kasiu! Z większością się zgadzam oprócz. .. zyrandola wiatraka. 😉 właśnie takie szukam teraz do lekkiej przerobki. Idealnie pasowalby do mojego salonu z cegła. 😉

Reply
U Mamusi Muminka 13 września 2016 - 22:00

Kolorowe deski sedesowe to nic… Są jeszcze deski 3D. Wchodzisz do kibelka, a tam tygrys wodzi za tobą wzrokiem. Miodzio 😀 Ja jeszcze dodam zabudowy z karton gipsu. Sama taką mam, fachowiec powiedział, że będzie fajna. Nie jest, nienawidzę jej i pluję sobie w brodę, że się na to zdecydowałam.

Reply
Judyta 13 września 2016 - 22:17

O kurcze mam… łuk i drzwi wejściowe obite jasną skórą, ale są to rzeczy już zastane podczas kupna mieszkania w kamienicy. Łuk ma funkcję również konstrukcyjną (przynajmniej u mnie), przebijanie się przez ścianę nośną często kończy się nim lub zakładaniem belki. Natomiast jeśli chodzi o skórę na drzwiach to szukam alternatywy, nie jest to ładne, ale dobrze izoluje hałas i zimno z klatki schodowej. Może ktoś ma jakieś doświadczenia czym ją zastąpić?
Przypomniałaś mi o tych paskudnych dywanikach łazienkowych XD

Reply
Joanna Tołwińska 14 września 2016 - 06:56

Moim koszmarem była boazeria w kuchni 🙂 na szczęście się jej pozbyłam. Mi osobiście przeszkadzają suszone kwiaty z grubą warstwą kurzu 🙂 albo żywe albo nic 🙂

Reply
Cecylia 14 września 2016 - 09:39

Ciekawie i inspirująco. Pozdrawiam!

Reply
Iwona 14 września 2016 - 11:59

Sama dodałabym jeszcze kilka punktów do zestawienia:

1. Pawlacze ( tak tak , są nadal popularne i wiele osob montuje je w mieszkaniach, podczas gdy można byłoby w inny sposób zagospodarować miejsce na zbędne rzeczy)
2. Nadmiar kolorów. Łazienka fioletowa, pokój czerwony, sypialnia żółta
3. Podwieszane sufity w mieszkaniach, które często jeszcze bardziej obniżaja wysokość pomieszczenia

Reply
Magda 28 kwietnia 2017 - 00:54

zbędne rzeczy najlepiej przechowywać… na śmietniku 😛 🙂

Reply
Kasia Antończyk 14 września 2016 - 12:52

Kasiu, świetny wpis! 🙂 bardzo fajnie się go czyta, tak jak i komentarze pod nim.
Ja będę bronić kilku punktów:
1. Lamperii: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/fb/7b/46/fb7b46894d8d267c4a25ce8c22e689a8.jpg
2. Linoleum – to, o czym mówisz, to nie prawdziwe linoleum, tylko jakaś mata PCV, orgyginalne linoleum jest w 100% ekologicznym materiałem z końca XIX wieku (produkowanym do dziś), barwionym w masie. Nie ma więc możliwości wzorów drewnopodobnych.
3. Komplety wypoczynkowe. Zazwyczaj jestem na nie, ale zdarza się, że można połączyć ze sobą rzeczy z tej samej serii.
4. "Dywanik" na ścianie – to zależy od "dywanika" i wnętrza. Na pewno nie jestem na nie.
5. Okno wewnątrz mieszkania może być po prostu czasem potrzebne – ze względu na ułatwienie wietrzenia łazienki, czy doświetlenie.
6. Boazeria też może wyglądać dobrze, co pokazała nam ostatnio właśnie Ola Munzar z FUEL 🙂

z resztą się już zgadzam 🙂

Reply
Kasia Bobocińska 15 września 2016 - 06:19

Kasiu, tak jak napisałam wcześniej wymieniając boazerię i lamperię miałam na myśli PRLowskie potworki a dywaniki to tez nie takie boho a raczej takie typowe w starym stylu (bynajmniej nie vintage) – uwierz mi to nawet nie było blisko boho (które osobiście uwielbiam). Okno pomiędzy łazienką a pokojem miałam i zamurowałam (doświetliłam bardziej łazienkę za pomocą dodatkowego oświetlenia). A z tym linoleum to mnie zaskoczyłaś. Linoleum nazywano materiał, coś w stylu gumy, z wzorem glazury lub drewna: https://www.domowi.pl/uploaded/product_pictures/size-800x600_e-3_1397677876.jpg

Reply
Mebelio 15 września 2016 - 07:09

Dobre zestawienie z odpowiednimi komentarzami. Masz sporo racji, że czasem trzeba zrezygnować z tego, co będzie lepiej wyglądało ze względów finansowych. Rację też miałaś dodając, że to Twoje zestawienie. Jak widać po komentarzach, innym niektóre rzeczy nie przeszkadzają w ogóle, a nawet się podobają! 🙂

Reply
Kasia Bobocińska 15 września 2016 - 09:02

Dziękuję za zrozumienie. Rzeczywiście słowo MOJE (jak w reklamie) ma tu ogromne znaczenie 🙂

Reply
Baba Ma Dom 15 września 2016 - 10:03

Faktycznie sporo tych koszmarów we wnętrzach i oby znikały robiąc miejsca nowemu. Ale lamperia, boazeria…. 🙂

Reply
Patrycja 15 września 2016 - 12:11

ten post jakoś poprawił mi humor, chyba przez te bardzo trafne komentarze:) Fakt, faktem te rzeczy były lub ciągle są w co drugim polskim domu i rzeczywiście – wyglądają koszmarnie.

Reply
Beata w wynajętym M 15 września 2016 - 15:32

Lista genialna! W ogóle uśmiałam się czytając ją 🙂 Dorzuciłabym tu jeszcze koce w tygrysy i inne podobne motywy, takie niby z wielbłądziej wełny które rozłożone na płasko na łóżku lub na sofie w roli narzuty prężą swoje "cudne" wzory. Okropność! 😀 Ściskam!

Reply
leny6 15 września 2016 - 20:12

O matko wreszcie bratnia dusza 🙂 Wszystkie moje koszmary w jednym miejscu. Do tej listy dodam bazarowe dywany i meble w okropne wzory kwiatowe lub geometryczne, malowanie ścian na soczyste pomarańcze, zielenie i róże,a najlepiej jeszcze podzielić ścianę po przekątnej pół na zielono pół na bordowo( nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie to robią, bo trzeba się nad tym paskudztwem namęczyć)a jeszcze wszelkiego rodzaju kapy, narzuty i koce w zdjęcia zwierząt czy panterkę wrrr i cerata na stole!i to w mieszkaniu nie na działce. Ramki na zdjęcia z gliny np takie znad morza ufff mogę tak jeszcze długo 🙂

Reply
Aga Mrk 16 września 2016 - 22:27

Ze wszystkim się zgadzam oprócz pkt. 4. W łazience lubię mieć bardzo sterylne warunki dlatego przemywam wszystkie kafle raz na jakiś czas różnymi specyfikami. Tak po prostu dla higieny. Nie wyobrażam sobie, że myję tapetę domestosem 😀 szykuje się właśnie do remontu łazienki i kafle będą na wszystkich 4 ścianach ze względów higienicznych czy praktycznych.

Reply
Magda 28 kwietnia 2017 - 00:53

są farby które można szorować domestosem 🙂 ja mam dwie małe łazienki, otrzymałam projekt od bardzo zmyślnej Pani architekt i w większości łazienki położone są płytki do sufitu (poza ścianami gdzie są drzwi, tam nie ma płytek w ogóle). Nie wynikało to ani z praktyczności, ani z higieny tylko z estetyki i stref w łazienkach. Proszę mi uwierzyć jest pięknie i nowocześnie 🙂

Reply
Ela Ch 17 września 2016 - 16:27

Ja mam małą mozaikę w łazience. Do samego sufitu. Na dwóch ścianach, pozostałe są z kamienia naturalnego. 🙂

Reply
arscracovia 19 września 2016 - 07:38

Gratuluje tekstu Kasiu, same konkrety. Dawałbym do przeczytania każdemu, kto planuje urządzać mieszkanie 🙂

Reply
gabi 27 września 2016 - 10:02

Wiele punktów to rzeczywiste koszmarki, ale z niektórymi bym mocno dyskutowała bo jest to kwestia gustu i posiadanych funduszy. Okna PCV świadczą o zasobności kieszeni a nie koniecznie guście właścicieli, więc może nie przesadzajmy z osądem. Co do szprosów w oknach to już tylko i wyłącznie kwestia gustu. Ja właśnie wymieniając okna kuchenne zamieniłam dwuskrzydłowe trójdzielne okienka na jedną dużą taflę szkła i nie z oszczędności tylko dla światła, widoku za oknem i właśnie klimatu w kuchni. Jest to stara kamienica i może nie taki zamysł miał architekt, ale ja się fatalnie czułam z tymi lufcikowymi otworkami szklanymi. I to ja mam się dobrze czuć w kuchni, a nie trendy estetyczne. Co też jest dyskusyjne bo na zachodzie często mają olbrzymie tafle szklane w oknach. Dlatego bym nie przesadzała. Co do glazury do sufitu to było to podyktowane tylko i wyłącznie praktyką, bo może nie pamiętasz kiedyś nie było farb lateksowych, mieszkania nie zawsze były w przegrzanych blokach i wszyscy bali się wilgoci i grzyba. Kafelki dawały gwarancje łatwego utrzymania czystości, i małego prawdopodobieństwa rozwoju pleśni poza fugami. Ja też powieliłam ten schemat robiąc łazienkę 20 lat temu. Na szczęście wybrałam na tyle uniwersalny kolor i układ, że do dziś wchodzę do niej z radością i zawsze czuję powiew wakacyjnego piasku. Myślę, że z tych samych powodów (nieposiadania innych materiałów) malowano lamperie, kładziono linoleum… wieszano dywany, żeby nie wiało od lodowatych ścian i zaklejano gąbką drzwi wejściowe obite blachą, bo nie do pomyślenia było mieć samą blachę na drzwiach (tak, tak pod tą gąbką kładziono blachę żeby chronić się przed włamaniami). Te koszmarki często miały bardzo mocne uzasadnienie. Nie warto się z nich śmiać tylko pomyśleć czy ciągle jest to jedyne wyjście. A czasem trzeba użyć tylko nowszych materiałów, bo są przepiękne linolea, boazeria wraca mocno do łask i ro również ta w kolorze drewna, wieszamy dywany i skóry na ścianach, naklejamy fototapety, ustawiamy śliczne sztuczne kwiaty i z fachowcem podświetlamy ściany. Myślę, że to jest tylko kwestia profesjonalnego wykonania i dobrego wyboru materiałów i wszystkie koszmarki mogą stać się atutami. Piszesz raczej o materiałach niż o stylach. Z życzliwością się spieram i Pozdrawiam serdecznie 😉

Reply
A. 27 stycznia 2017 - 18:18

W wielu sprawach masz racje jednak wymiana okien w starej kamienicy na plastikowy szajs to zbrodnia.

Reply
Anonimowy 2 października 2016 - 09:27

Ciekawe co dopiszemy do tej listy za 10 lat?Białe meble,szare ściany? Moda się zmienia,więc nas też osadzą 🙂

Reply
Dominika Walesiak 3 października 2016 - 21:33

Pisałaś, że nie przepadasz za firanami i zasłonami. Ja lubię jeśli są odpowiednio dobrane,proste i przede wszystkim odpowiedniej długości -chyba nic mnie nie boli tak jak firanki 10-15cm nad podłogą. Każdą jedną mam ochotę zerwać !
Z resztą się absolutnie zgadzam 🙂

Reply
Daria 22 listopada 2016 - 10:18

Hahaha, pamiętam te przeokrutne drzwi obite brązową sztuczną skórą. Nie mogłam przekonać rodziców do ich wymiany – szczęśliwie pomogły psy, które obicie wygryzły.
Dobre pieski!

Reply
A. 27 stycznia 2017 - 18:16

Zgadzam sie szczegolnie z punktem o udawaniu czegos innego. Nie lubie imitacji.
Malowalam regaly z plyty zanim to bylo modne (:D) narazajac sie na krytyke bo przeciez “wygladaja na drewniane”. Moze wygladaly ale NIE BYLY drewniane. Machnelam je na turkus zanim byl modny (:D), potem na bialy, potem na granat. Niech zyje Tikurilla.
Pozdrawiam.

Reply
Gosia Połeć-Niedziałek 15 czerwca 2017 - 10:37

Dodałabym do tej listy kasetony sufitowe. Jeszcze białe to moze da sie przeżyć ale te drewnopodobne wyglądają jakbym była w klatce i sufit mi spadnie na głowę aaaaa

Reply
Ewa Szczors 24 listopada 2017 - 10:21

Większość punktów też mnie w oczy kole, jednak 3 z nich mam, skrupulatnie zaplanowanych i nie wyobrażam sobie bez nich mojego domu …
-w łazience mam do połowy płytki kremowe a do sufitu biale. Jak pomyślę i tym uskoku, który się tworzy przy połączeniu płytek z farbą to mnie zalewa …
– grube, w kolorowe kwadraty “niedbale pomalowane” linoleum dopasowane do reszty kuchni … moja artystyczna dusza je kocha 😉
– i nie wiem czy to nazwać podwieszanym sufitem … mąż zakrył deski sufitowe i zrobił podswietlany sufit na noc dla dzieciaków ? opisać tego nie potrafię ? https://uploads.disquscdn.com/images/5a2301ae9f74845550045a8d14bbb8b15ccfb295f4d6aa4ca5004200776155b5.jpg https://uploads.disquscdn.com/images/eef259a9e86a12a238f7810433c63b2483174f39fc316d41dd8a6fc86ec14de4.jpg https://uploads.disquscdn.com/images/76c4db22a299f1b97d745d8088aa9a074ad8f270bff4921bed312d7864e510ed.jpg

Reply
Beata Bohdziewicz 16 marca 2018 - 18:56

Zgadzam się w 100%. Co do kwiatów, uważam, że wszystkie, nawet najpiękniejsze sztuczne kwiaty są nieporozumieniem. Co do kolorów w kuchni, zastanawiam się właśnie, czy moja mieści się w Twoich kryteriach, bo wymyśliłam kiedyś fronty w ciepłym żółtym, ale jakieś dwa, trzy są w głębokim turkusie. Dodam, że w latach 90 😉 Co do podziałów na nowych oknach – po pierwsze nie rozumiem okien PCV, to znaczy wiem – cena. Ale ja wymieniałam okna po jednym, ze względu na cenę, ale mam drewniane. A jeśli podziały szyb, to nie szprosy, czy jak to się tam nazywa, ale prawdziwe oddzielne szyby. Te szprosy są strasznie tandetne. Duży dywan, stary, oryginalny – jestem na tak, ale wzór musi być nie po prostu dywanowy, ale ciekawy, pasujący do charakteru wnętrza. Z dzisiejszych koszmarków dodam do Twojej listy: napisy na ścianach, poduszkach, stawiane na półkach gdzie się da, zegary naklejane na ścianę, wszelkie wydruki udające obrazy i prawdziwe plakaty, ciężkie “narożniki” – zawsze wolę ewentualnie dwie kanapy. Bibeloty kupowane hurtem w sieciówce, bo tyle wolnego miejsca w nowym mieszkaniu…A i jeszcze: okropne wielkie krzesła – wszystkie jednakowe wokół stołu, a najbardziej koszmarna jest moim zdaniem moda na łączenie kuchni z salonem. Albo kuchnia, albo salon. Te dwie rzeczy się wykluczają. Chyba, że ktoś tworzy kawalerkę pod wynajem. Nie wyobrażam sobie smażenia przykładowego schabowego czy naleśników w obecności mojego jedwabnego dywanu, przedwojennego kredensu, książek…Nie wyobrażam też sobie przygotowywaniu kulinarnej niespodzianki na oczach moich gości. Jednak powiedzenie, że coś się poznaje “od kuchni” ma głęboki sens 😉 Miło, że ktoś jeszcze myśli podobnie jak ja 🙂

Reply

Leave a Comment