Dziś żegnamy 2021 rok i to dobry moment na podsumowanie naszych tegorocznych decyzji zakupowych. To, co rzeczywiście okazało się hitem to wolnowar, o którym pisałam Wam tutaj (WOLNOGOTOWANE, czyli moje odkrycie i sposób na pełnię smaku)oraz ekspres do kawy Breville Barista Max, który wprowadził na w zupełnie inny wymiar parzenia kawy. To są zdecydowanie nasze tegoroczne hity, jeśli chodzi o małe AGD. On sprzęty są z nami od marca, wiec mieliśmy naprawdę sporo czasu na wyrobienie sobie o nich opinii, dostrzeżenie wszystkich ich zalet i ewentualnie wad. Dziś opowiem Wam o tym jak lubimy pic kawę, jak zmieniał się nasz stosunek do kawy przez lata, oraz dlaczego zdecydowaliśmy się na ekspres do kawy kolbowy a nie automatyczny.
Miks nowoczesności z tradycją
Gdy tylko zobaczyłam go, na stronie marki, pomyślałam „ taki trochę retro”, bo rzeczywiście łączy on w sobie tradycyjny wygląd ekspresu do kawy z włoskich kawiarni z nowoczesnym wnętrzem, wykorzystującym wszystkie nowinki techniczne pozwalające zaparzyć idealną kawę. Podoba mi się bardzo jego design i cieszące się, że nie jest to tradycyjny czarny klocek, który automatycznie serwuje nam gotowe przepisy na kawę, ani tradycyjny ekspres stylizowany na retro, tylko taki miks nowoczesności i tradycji.
Lubię pić kawę, a Wy?
Lubię pić kawę, a Wy? Kawa towarzyszy mi od wielu lat, choć porównując napary, jakie nazywałam, kawą np. na studiach a jakością kawy, jaką udaje mi się przygotować teraz, to różnica jest naprawdę ogromna. Na studiach wystarczała mi kawa rozpuszczalna z saszetki i odrobina mleka. Uważałam, że jest niesamowicie pyszna i ma niezwykle właściwości pobudzające. Ten grzech picia kawy popełniałam jeszcze w swojej pierwszej pracy, gdzie nie było warunków na stworzenie innej kawy i musiałam zadowalać się taką kawą po studencku. Aż polecieliśmy do Wietnamu i wszystko się zmieniło…
Tam spróbowałam naprawdę pysznej kawy i poznałam proces jej parzenia. Kupiliśmy specjalną ciśnieniową kawiarkę, którą przez wiele kat stawialiśmy na kuchni, przyrządzając całkiem dobrą kawę. Jednak z ty sposobem przygotowywania kawy zawsze wiązało się sporo zamieszania: kawę trzeba było zmielić w oddzielnym młynku, kawiarkę każdorazowo umyć a sam proces parzenia też zajmował chwilę. Często pochłonięci porannymi obowiązkami przychodziliśmy do kuchni zaraz po tym, jak kipiąca kawa zalewała nam płomień, a jednocześnie brudząc pół kuchni. Przygotowanie pysznej porannej kawy zabierało nam stanowczo za dużo czasu.
W międzyczasie mieliśmy też krótki epizod z ekspresem na kapsułki, ale nie dość, że było to rozwiązanie kosztowne w eksploatacji, to jeszcze smak kawy zupełnie nam nie odpowiadał. Zdecydowanie bardziej smakowała nam kawa parzona w sposób tradycyjny.
EKSPRES KOLBOWY CZY AUTOMATYCZNY?
To jedno z tych trudnych pytań, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. To pytanie w stylu „masło, czy margaryna”? Wydaje mi się, że każda z opcji parzenia kawy ma swoich zwolenników. Tak jak różnimy się stylem urządzania kuchni, sposobem na ulubioną kawę, mamy różne gusta, tak wybieramy w pełni automatyczne ekspresy zadziwiające mnogością funkcji lub wpół automatyczne dające więcej swobody. Oczywiście ekspresy kolbowe z wyższej półki cenowej oraz ekspresy automatyczne są już na tak wysokim poziomie, że mogą konkurować ze sobą pod względem funkcji. W jednym i drugim możemy regulować grubość zmielonych ziaren, w jednym i drugim możemy stworzyć kawę idealną dla nas, z tym że w ekspresie automatycznym nasze preferencje zapisujemy w specjalnym programie, który dzień w dzień powtarza te ustawienia, dostarczając nam kawę trafiającą w nasze gusta, a w kolbowym tworzymy ją tak jakby ręcznie.
Tak jak w jednej z reklam kawy zadano pytanie „jaka jest ta idealna włoska kawa?” Uzyskując tak różne odpowiedzi, jak różni rozmówcy, tak trudno będzie nam określić bez spróbowania, jaki ekspres jest dla nas lepszy. Chyba że doskonale znamy nasze preferencje, wiedząc, że na przygotowanie kawy chcemy poświecić maksymalnie mało czasu, ma ona być dokładnie taka sama dzień w dzień, a po całym procesie przygotowywania kawy kuchnia ma być sterylnie czysta.
Są gusta i guściki i o nich się nie dyskutuje, jednak to ci na pewno różni oba produkty to swoboda, jaką daje ekspres kolbowy. Nie bez przyczyny to właśnie ekspresy kolbowe są używane przez baristów, prawdziwych mistrzów parzenia kawy. Zresztą cały proces parzenia kawy, to stukanie kolby, ubijanie kawy czy dźwięk odpalania parzenia ma w sobie to „coś”, ulotny moment, chwila, przeżycie.
Moje sposoby na pyszną kawusię
Mój ulubiony sposób parzenia kawy, to wariacja na temat kawy wietnamskiej. Jak piliśmy kawę w Wietnamie? Do niewysokiej szklanki na dno wlewano odrobinę mleka skondensowanego słodzonego, a następnie za pomocą specjalnego aluminiowego zaparzacza skraplają się do niej kawa. Po wymieszaniu napar był słodki i wyjątkowo intensywny. To była ich „white cofffe”. Wrażenie niesamowite, smak nie do zapomnienia. Staramy się go odtworzyć, wlewając na dno filiżanki, czy szklanki odrobinę mleka skondensowanego i zaparzając kawę w naszym ekspresie.
Dzięki temu, że ma on wbudowany młynek Tap&Go™ z 30 regulowanymi ustawieniami mielenia, mamy wpływ na moc serwowanej kawy. Im drobniejsze ziarna, tym kawa jest mocniejsza, a jej smak jest głębszy i wyrazistszy. Wbudowany młynek to duża wygoda, bo wystarczy podstawić kolbę i kawa się szybko mieli. To, że cały mechanizm mielenia jest na zewnątrz, a nie tak jak w ekspresach automatycznych w środku urządzenia ma swoje plusy i minusy. Niezaprzeczalnym plusem jest to, że często na dni kolby wsypujemy np. odrobinę kawy smakowej, tworząc wraz ze zmieloną kawą unikatową mieszankę, idealnie skomponowaną pod nasze gusta. Malutkim minusem jest to, że czasami z kolby przez zbyt gwałtowne jej pochwycenie może rozsypać się odrobinę kawy, dlatego zwykle po przygotowaniu kawy dla siebie i męża musimy przetrzeć szmatka zarówno blat, jak i ekspres. Całe szczęście na dole ma on specjalną komorę, do której skapują resztki kawy, czy spadają zmielony pył. Zawsze wtedy myślę sobie, że każde dzieło, czy jest to obraz, pyszne danie czy właśnie kawa musi nieść za sobą odrobinę chaosu i bałaganu. Mnie to nie przeszkadza i na pewno nie zamieniłabym się na sterylnie czysty ekspres automatyczny. Ekspres do kawy Breville Barista Max to sprzęt dla prawdziwych artystów i magików kawy.
Ceremonia parzenia kawy rządzi się swoimi prawami. Czasem, gdy mamy więcej czasu i chcemy np. dopieścić naszych gości przygotowujemy kawę po wiedeńsku, czyli z bitą śmietaną i ze startą czekoladą lub kakao.
Lubimy też zmieniać smak kawy używając tych aromatyzowanym ziaren np. moich ulubionych waniliowych. Dodajemy też specjalne dedykowane baristom syropy do kawy.
Nie pogardzę też klasyczną białą kawą, czy caffe latte, która jest niezwykle prosta do przygotowania, dzięki spieniaczowi mleka. Pełnowymiarowa dysza pary wytwarza suchę parę, która tworzy aksamitną mikropianę mleczną, która jest wprost idealna do białej kawy, latte, czy cappuccino.
Latem dodajemy do naszej ulubionej kawy odrobinę lodu tworząc przepyszne chłodne napoje na bazie kawy. Kawa towarzyszy nam przez cały rok, ogrzewając zimą i ochładzając latem.
Uwielbiam komponować skład kawy jak prawdziwy artysta, czy malarz, tworząc ją z różnych składników. Robimy własne mieszanki kawy, eksperymentujemy.
A Wy jaką kawę lubicie najbardziej?