Metamorfoza starego krzesła

by Kasia Bobocińska

W dzisiejszym wpisie chciałabym Wam zaprezentować metamorfozę starego krzesła marki Thonet. Znalazłam je w warsztacie stare krzesło, które najprawdopodobniej służyło poprzednim właścicielom do remontu, albo moi fachowcy tak je urządzili. Nie pamiętam już dokładnie. Jedyne co wiem na pewno, to to że było w opłakanym stanie. Nie miało siedzenia a z oparcia odpadł już prawie cały fornir. A jednak to Tthonet. Postanowiłam je uratować. Dziś przed nami metamorfoza starego krzesła,

Stare krzesła z duszą.

To bardzo stare krzesło, chyba najstarsze w starym domu. Znalazłam podobne krzesła i ich data oceniana była na lata 1910-1920. 

Znalazłam kilka podobnych modeli:

Krzesło przed metamorfozą

Specjalnie zrobiłam mnóstwo zdjęć, żebyście zobaczyli jak wyglądało to krzesło. Aż mi się płakać chciało, że tak piękny mebel, tak źle skończył. Niestety, na pewne rzeczy nie mamy wpływu a moja w tym rola, żeby zobaczyć w nim potencjał do zmiany. I tak też się stało. Czy krzesło po metamorfozę wygląda jak nowe? Oczywiście, że nie, bo pewnych uszczerbków na drewnie nie da się cofną i ja w pełni akceptuję te niedoskonałości. Ba, nawet w takiej wersji, krzesło podoba mi się jeszcze bardziej!

Czy była to łatwa metamorfoza? Nie. Gdyby podstawowe elementy były dobrze zachowane, to byłaby znacznie prostsza. Trzeba by tylko wyczyścić i wyszlifować wszystko oraz pomalować dość ciemną bejcą, ale niestety to krzesło miało bardzo dużo ubytków. Nie zachowało sie też oryginalne siedzisko. Podczas tej metamorfozy musiałam po raz pierwszy zmierzyć się z klejeniem forniru na zagięte elementy i mogło mi to pójść lepiej. Jednak była to moja pierwsza tak rozległa metamorfoza starego mebla z dobudowywaniem nowych elementów. Jestem bardzo zadowolona z efektu i cieszę się, że udało mi się uratować kawał polskiego wzornictwa. Piękny mebel z duszą o którego od dawna nikt nie dbał. Dałam mu drugą szansę i teraz jest mi równie bliski, jak moje biurko z lat 40. Widzieliście tę metamorfozę? DIY ADMINISTRACYJNE BIURKO Z LAT 40 – STYCH 

Ledwie widoczne logo Thonet:

Kolejne etapy metamorfozy

Krok 1

Pierwszym etapem metamorfozy było odkręcenie oparcia i oczyszczenie go z forniru, który niestety nie nadawał się już do użytku (a poza tym nie miałam podobnego, aby dosztukować ubytki). Niestety nie przemyślałam tego kroku dokładnie i usunęłam fornir z obu stron oparcia, przez to został sam trzon, który był bardzo giętki i nie trzymał formy. Powinnam usunąć fornir z jednej strony oparcia, nakleić nowa warstwę i usunąć starą z drugiej części, dzięki czemu przyklejałabym go na sztywny element.

Krok 2

Za pomocą papieru ściernego o drobnej gramaturze ziarna ściernego wyczyściłam wszystkie zacieki, plamy oraz stare powłoki. Starałam się oczyścić go najlepiej, jak tylko mogłam, choć niektóre miejsca były niedostępne. 

I ten etap zajął mi najdłużej. W niektórych miejscach drewno była bardzo zniszczone, bo drewnojady miały na nim używanie. Taki już jest urok starego mebla i na pewno nie będę z tym walczyć. Wręcz przeciwnie. Jestem zaintrygowana każdym zadrapaniem i rysą, bo automatycznie uruchamia się moja wyobraźnia i zastanawiam się jaka historia się z nim wiąże. 

Krok 3

Dużym wyzwaniem było tez dla mnie zrobienie siedziska na nowo. Zanim zabrałam się ze wycinanie go ze sklejki, zrobiłam model z kartonu. Następnie, odrysowałam go na sklejce i wycięłam za pomocą wyrzynarki .

Krok 4

Najpierw namoczyłam w wannie fornir a potem za pomocą żelazka i kleju do drewna przykleiłam go na siedzenie. 

Korzystałam w sumie z dwóch rodzajów forniru, pierwszy w pełni naturalny pasek nakleiłam na siedzenie, natomiast  na oparciu przykleiłam fornir z warstwą kleju. Kupiłam go na Allegro za około 45 zł. Niestety wystarczyło go tylko na oparcie, więc siedzenie musiałam wykończyć inaczej. 

Fornir z klejem jest znacznie grubszy, trudniej jest go wyrównać na pomocą żelazka. W sumie gdybym robiła to jeszcze raz, to gruby fornir przykleiłabym na siedznie a cienki na wygięte oparcie. 

Barwienie drewna

Krok 5

Teraz mój najprzyjemniejszy moment całej metamorfozy, czyli barwienie drewna za pomocą bejcy Liberon w kolorze kasztan. Dlaczego najprzyjemniejszy, pomimo tego, że rękawiczka pękła cała moja ręka była brązowa? Bo wreszcie możemy zobaczyć jak stare drewno młodnieje z sprawą nowej powłoki. Warstwa za warstwą staje się coraz piękniejsze. Wyrównują się wszystkie niedoskonałości. Bejce nakładałam początkowo za pomocą kłębków bawełnianych, ale pracę dokończyłam za pomocą pędzla.  

Krok 6

Kiedy już całe krzesło było równomiernie pokryte kilkoma warstwami bejcy, mogłam je wykończyć za sprawą Podkładu ochronnego do mebli. To produkt, który pokrywa powierzchnię po bejcowaniu, zabezpiecza ją i stanowi idealny podkład przed woskowaniem. Podkład ten wypełnia pory drewna, umożliwiając zastosowanie na nim woski oraz wydobywa  głębokie refleksy ze szlachetnych gatunków drewna.  Mi w zastosowaniu najbardziej przypomina olej.

Krok7

Jeden z dekoracyjnych elementów giętych był paskudnie pęknięty. Nie dało się go skleić za pomocą kleju i zacisku. Wystarczył zostawić go na noc namoczonego wodzie, żeby pięknie się wygięła i pozwolił się skleić .

Krzesło po metamorfozie

A tak prezentuje się moje krzesło po metamorfozie! Uwielbiam je!  Będzie nam jeszcze służyć przez wiele lat!

Wpis powstał we współpracy z marką Liberon. 

Related Posts