JAKIE DOMY WIDZIAŁAM? – PODSUMOWANIE POSZUKIWAŃ STAREGO DOMU |NES|

by Kasia Bobocińska

Never ending story to cykl postów, w którym opisywałam Wam poszukiwania wymarzonego domu. Z oglądaniem starych nieruchomości wiązało się wiele emocji, czasem bardzo skrajnych. Były łzy, był śmiech. Pisaliście mi, że to bardzo sentymentalna odsłona Conchita Home. Kibicowaliście mi wiernie podczas miesięcy poszukiwań, podpowiadaliście, gdzie szukać, na co zwracać uwagę. Jestem Wam bardzo wdzięczna za wsparcie i dobre rady, bo mam wrażenie, że robiliśmy to razem. Powstało ich już całkiem sporo materiału, który mam nadzieję posłuży innym poszukiwaczom starych domów, ale aby to się stało czas na podsumowanie poszukiwań starego domu. Dziś jednak muszę Wam to napisać:

W lipcu odebraliśmy klucze od nowego domu! TAK!!!

To też Wasza zasługa! Mam ogromną nadzieję, że zostaniecie ze mną i będziemy razem remontować mój stary domek. Wasza pomoc i rady są nieocenione. Pierwszy raz staje przed tak ogromnym wyzwaniem.

Zanim jednak opowiem Wam jak wygląda nasz dom, chciałabym podsumować dotychczasowe poszukiwania. Sprawdzić tak naprawdę, ile domów oglądaliśmy oraz czemu nie zdecydowaliśmy się na ich zakup. Mówiąc najzupełniej szczerze sama jestem ciekawa czy uzbierało się ich 20 czy mniej.

Cykl Never ending story zmienia się w Stary dom (choć nazwa Never ending story też będzie się pojawiać, ale w skrócie NES – jako podtytuł całej serii). Jako wsparcie projektu i miejsce do wspólnej dyskusji utworzyłam grupę na Facebooku “W starym domu” w której wymieniamy się radami i naszymi inspiracjami dotyczącymi remontu i poszukiwań starych domów. Gorąco Was do niej zapraszam. Kameralna atmosfera służy wymianie poglądów, więc nie chcę za bardzo jej powiększać, spieszcie się, póki drzwi są jeszcze otwarte 🙂

Dla Wszystkich fanów Stary dom – Never ending Story mam dobrą wiadomość. Od września będzie więcej postów o tej tematyce. A dokładnie cykl pojawiać się będzie co tydzień, w każdy poniedziałek. Ponieważ obecnie żyję głównie tym projektem to zrozumiałe, że mam Wam naprawdę dużo do opowiedzenia. Sporo o samym procesie zakupu, o wszystkich przygotowaniach, o ogromnym stresie, o tym z czym naprawdę musimy zmierzyć się chcąc zakupić starą nieruchomość. We wrześniu zaplanowałam posty o procedurze zakupu domu, o tym co mi się w nim podoba a co nie oraz o pierwszych planach remontowych.

Zacznijmy opowieść o poszukiwaniach wymarzonego miejsca na ziemi…

Mówi się, że Twój wymarzony dom gdzieś na ciebie czeka, że jak go zobaczysz, to będziesz wiedzieć! Uważam, że poszukiwania starego domu można porównać do poszukiwania idealnego partnera. Spotkania podczas, których oglądamy nieruchomości, to po prostu randki a każdy oglądany dom jest naszym potencjalnym partnerem. Z randkami wiążą się duże emocje. Czasami jedyne co czujemy po spotkaniu to to, że nie jest to partner dla nas. A czasami się wahamy. Myślimy sobie, że z tym “mężczyzna” czytaj domem możemy spędzić resztę życia. Okazuje się, że chyba jestem wyjątkowo kochliwą osobą lub bardzo zależało mi na znalezieniu idealnego “partnera”, bo zakochiwała się i mdlałam z miłości niemal za każdym razem. Często nie mogłam spać snując plany na przyszłość, ale całe szczęście moja miłość była bardzo niestała i po dniu euforii i nocy w męczarniach, w końcu przychodziło otrzeźwienie. Teraz, kiedy znalazłam swoją miłość muszę powiedzieć, że nie jest ona łatwa. Tak, mój partner jest po przejściach. Ma swoje wady i zalety. A ja musiałam nauczyć się go kochać takim jakim jest.

POCZĄTEK

Zacznijmy od początku. Pierwszy raz o kupnie starego domu pomyślałam na początku 2016 roku. Mieliśmy już dwójkę dzieci i zaczynało nam brakować przestrzeni życiowej. Chcieliśmy też, aby dzieci mogły spędzać dużo czasu w ogrodzie, Blog rozwijał się dobrze, ale powoli zaczynało mi brakować miejsca na rozwój swojej firmy. Oddaliśmy dzieciom sypialnię, spaliśmy na antresoli. Nasze warunki życia można było określić jak polowe. Wszędzie pełno było przeróżnych dodatków dekoracyjnych, porcelany oraz puszek z farbami. Zaczęliśmy się męczyć. Podziwiam mojego męża za cierpliwość. Ogromną cierpliwość. Uwierzcie mi życie męża blogerki wnętrzarskie nie jest proste. To ostra jazda bez trzymanki. W pewnym momencie doprowadziliśmy mieszkanie do takiego stanu, że nie można było nawet nikogo zaprosić, bo w przedpokoju stało 5 par drzwi, dykty i sklejki potrzebne do budowy DIY i 20 puszek z farbą na rożne okazje, jako główna dekoracja komody. Dopiero teraz, kiedy wreszcie wszystkie farby i drzwi trafiły do garażu w nowym domu a dodatki sukcesywnie pakuję do przeprowadzki, mogę odetchnąć z ulgą.

Kiedy utwierdziłam się już w przekonaniu, że potrzebuję zmian odbyłam rozmowę z Michałem Kędziorą z Mr. Vintage (NEVER ENDING STORY: JAK KUPIĆ STARY DOM? | MR. VINTAGE|)

Na pierwsze spotkanie z agentem nieruchomości wyruszyliśmy na wiosnę 2016 roku. Pierwszy stary dom, który oglądaliśmy na długo zapadł mi w pamięć. Mój mąż powiedział veto i nawet nie było rozmowy. Moje pierwsze zetknięcie ze starym domem opisałam tutaj:

NEVER ENDING STORY: POSZUKIWANIA STAREGO DOMU.

DOM 1 – KWIECIEŃ 2016

Dom był stary i zrujnowany. To na to co przede wszystkim zwróciliśmy uwagę, to fakt, że długo nie był zamieszkały. Wszystko się tam sypało. Cała góra wymagała całkowitej przebudowy. To jednak nie było najgorsze. Przeraziła nas lokalizacja. Dom usytuowany był 100 metrów od cmentarza. Wyobrażacie sobie te sobotnie i niedzielne kondukty żałobne. Nawet najbardziej optymistycznie do życia nastawiony człowiek mógłby zwątpić, prawda?

DOM 2 – KWIECIEŃ 2016

Drugi dom to znów ciekawa historia. Jeszcze w grudniu wystawiony był za 399 tys. zł. Nie mogłam się umówić na jego oglądanie. Kiedy w kwietniu w końcu nam się udało wartość domu wzrosła do 600 tys. a właściciel stwierdził, że w zasadzie robi go dla siebie. Bardzo ładna nieruchomość w świetnej lokalizacji. Niestety wymagająca ogromnych nakładów finansowych i zadecydowanie dla nas za mała (dom miał powierzchnię 75 m kw.).

Do poszukiwań domów wróciliśmy w styczniu 2017.

Zaraz po Nowym Roku już 5 stycznia zabraliśmy się za intensywne poszukiwania domów.

DOM 3 – STYCZEŃ 2017

Pierwszy dom, jaki widzieliśmy nie spełniał zupełnie naszych oczekiwań. Był za mały (83 m kw.), źle rozplanowany i przede wszystkim w brzydkiej okolicy, tuż przy torach kolejowych. Jednak ta prezentacja sporo nas nauczyła. Od teraz nie traciliśmy już czasu na poszukiwanie domów o powierzchni poniżej 120 metrów kwadratowych.

PODSUMOWANIE POSZUKIWAŃ STAREGO DOMU

Tego samego dnia, nieco później widzieliśmy kolejne 3 domy w tym dom, nad którym naprawdę długo się zastanawialiśmy. Skoro pofatygowałam się nawet na konsultacje do zaprzyjaźnionego architekta w celu omówienia ewentualnych planów rozbudowy to znaczy, że mocno się nad nim zastanawialiśmy.

DOM 4 – STYCZEŃ 2017

Pierwszy dom do jakiego przywiózł nas nasz agent to była ruina. Od lat nie zamieszkała, piękna willa Szembeków górowała nad kawałkiem działki, która jeszcze nie została “ukradziona” przez sąsiadów przez zasiedzenie. O sprawie pisałam w tym poście —> klik. Wystawiona była za 725 tys. złotych wymagała generalnego remontu. Nie mieliśmy w sumie minimum 1,4 tys. zł na jej zakup i renowację. Dom oczywiście robił wrażenie. Przeraził nas też jego metraż – 560 metrów kwadratowych. Za duży i za drogi choć nad urodą nie ma co dyskutować. W końcu był to dworek z XIX przełomu XX wieku z piękną historią w tle.

DOM 5 – STYCZEŃ 2017 – dom w Grodzisku

A to jest właśnie dom, który spędził nam sen z powiek. Wybudowany w 1933 roku w 1948 doczekał się przebudowy. Wiązała się z nim piękna historia o rodzinie Żydów, która Wojnę spędziła ukrywając się w ścianach na pierwszym piętrze. Po wojnie właściciel i jedna z Żydówek pokochali się i pobrali. Dom został wystawiony za 699 tys. złotych a został sprzedany ostatecznie w lutym za 540 tys. złotych. Deweloper, który go kupił bez skrupułów zrównał go z ziemią. Cały czas o nim myślę. Za każdym razem próbuję sobie przypomnieć, dlaczego go nie wybraliśmy. 120 metrowa powierzchnia była wyjątkowo źle rozplanowana. Do domu wchodziło się wprost na małą kuchnię (za małą jak dla naszej rodziny). W domu była tylko jedna mała łazienka i to przy samym salonie. Na górze mieściła się jedna sypialnia i pokój oraz sporo przejść, zakamarków i nie wykorzystanych powierzchni. Gdyby na górze były dwa pokoje dla dzieci, sypialnia i łazienka pewnie kupilibyśmy ten dom, szczególnie że był na przepięknej działce o powierzchni 3478 mkw. Te dylematy bardzo wiele nas nauczyły. Od tego czasu zaczęliśmy szukać domów posiadających minimum 3 sypialnie.

O moich dylematach i emocjach jakie się z tym zakupem a raczej jego brakiem wiązały możecie przeczytać we wpisie: NEVER ENDING STORY: O WILLI SZEMBEKÓW I ZŁAMANYM SERCU

DOM 6 – STYCZEŃ 2017

Zaraz po odwiedzinach w Grodzisku pojechaliśmy do ładnego domku. Niestety była to cześć bliźniaka a to już zupełnie dyskwalifikowało ten dom. Zresztą po zobaczeniu poprzednika byliśmy tak rozkojarzeni, że niewiele udało nam się zobaczyć a to co widzieliśmy zupełnie nam nie odpowiadało:

DOM 7 – STYCZEŃ 2017 – dom PRL

Pod koniec stycznia spotkaliśmy się ponownie z naszym doradcą do spraw zakupu nieruchomości. Cały czas namawiał nas usilnie na dom w Grodzisku. I być może dlatego, umówił się z nami na spotkanie mówiąc, że znalazł dla nas coś odpowiedniego a w rzeczywistości pokazał nam okropny dom z lat 80! Czy to maiło nas zachęcić do zakupu tamtej nieruchomości? Tego nie wiem. Wiem tylko, że lata 80-90 to zupełnie nie to czego szukamy i NIGDY się nie zdecydowalibyśmy na taki zakup a takie oględziny były dla nas totalną stratą czasu. To był też pretekst do napisania tekstu: NEVER ENDING STORY: CHCĘ KUPIĆ STARY DOM, ALE JAKI? Wreszcie spisaliśmy w tabelce czego naprawdę oczekujemy i jak mam wyglądać nasz przyszły dom. Tak przygotowany dokument przesłaliśmy do wszystkich agentów nieruchomości, z którymi współpracowaliśmy. Wkrótce po rozpoczęciu poszukiwań nieruchomości, okazało się, że trzymanie się jednego biura nieruchomości mija się z celem. Okolice Warszawy podzielone są na rożne biura i z jednym agentem możemy oglądać Milanówek, Grodzisk Mazowiecki, Podkowę Leśną, Brwinów a z innym Wawer, Radość, Falenicę a jeszcze z innym Piaseczno.

Wracając do domu z lat 80, zobaczcie, jak się prezentował. Wspomnę tylko, że usytuowany był przy samym boisku szkolnym, na którym jak zarzekał się właściciel “wcale nie słychać dzieci, bo bawią się cichutko lub wcale ich tu nie ma” …taaa. Po pokazaniu tak nie pasującej do nas nieruchomości zaufanie do “nasze agenta” nieco osłabło. Zapunktował z kolei, kiedy wyłapał, że właścicielka podzieliła działkę na dwie i drugą chce sprzedać jako plac pod budowę domu a przez naszą działkę i ogródek ma iść droga do tej nieruchomości. Dom masakra. Kolejny raz przekonaliśmy się, że dobry agent może nam zaoszczędzić wielu stresów i niepotrzebnych wydatków.

DOM 8 – STYCZEŃ 2017

W międzyczasie obejrzeliśmy dom w Piasecznie, który wynajmowała osoba, która mówiąc krótko: żyła w kartonach. Nieduży dom i rodzina, bodajże 4 osobowa, zagraciła go po sam czubek dachu. Smutna historia firmy, która zbankrutowała a rodzina musiała zamieszkać w dużo mniejszej nieruchomości. Sprowadzili się z całym dobytkiem zgromadzonym na znacznie większej przestrzeni. Zamiast sprzedać meble zagracili nimi małe pokoje. Nie można było nic zobaczyć, bo np. na całej powierzchni piwnicy z uroczym kominkiem, po sam sufit widoczne były tylko pudła. Nie odpowiadała nam też lokalizacja przy drodze szybkiego ruchu, więc nie zastanawialiśmy się wcale nad zakupem. Uświadomiliśmy tylko właścicielce, że z takim wynajmującym to ona domu nie sprzeda. Musi wypowiedzieć umowę najmu, “odgracić” dom, odświeżyć i wtedy spróbować sprzedać.

Jedyne zdjęcie jakie udało mi się zrobić podczas tej wizyty to zdjęcie łazienki i otwartych szafek w kuchni. Potem już szybko schowałam aparat. Nie chciałam więcej zdjęć.

DOM 9 – STYCZEŃ 2017

Nasz doradca zabrał nas jeszcze do nieruchomości, która wyglądała jak typowy domek działkowy. Była tej wielkości i widać, że początkowo nie był to dom całoroczny. Dodatkowo na działce był garaż przerobiony na domek do wynajęcia i rezolutna babcia, która sama jedna nie mieściła się ze swoimi rzeczami w tym okazałym domu a co dopiero my z dwójką dzieci. Wtedy zauważyliśmy, że nasz agent jest już bezsilny i pokazuje nam nie to, co mogłoby się nam spodobać, ale wszystko, co jest dostępne na rynku. Dlatego, zaczęliśmy bardziej rozglądać się na własną rękę.

Ps. Byłam tak zszokowana wyglądem nieruchomości, że w zasadzie zrobiłam tylko kilka zdjęć wnętrz. Nie było sensu robić relacji zdjęciowej z czegoś co nas w ogóle nie interesuje.

DOM 10 – LUTY 2017

Włochy i kolejne rozczarowanie. Nowa agentka nieruchomości, nie do końca wiedziała czego potrzebujemy i zaproponowała nam połówkę bliźniaka. Jednak to właśnie ta przemiła osoba doprowadziła na w końcu do zakupu nieruchomości, mimo kiepskich początków. Dodatkowo, pomimo że dom nam się nie spodobał i nie wrażaliśmy chęci jego zakupu to właściciele, nad czym gorąco ubolewam, zaprosili nas na godzinną rozmowę o stanie ich zdrowia. Mimo, że ja osobiście nie byłam zainteresowana po tych historiach bardzo się cieszę, że dom szybko się sprzedał. Po raz kolejny doświadczyłam, że czasem za sprzedażą domów stoją wielkie ludzkie tragedie.

DOM 11 – LUTY 2017

Komorów. Ceny nieruchomości w Komorowe zabiją. Kiedy udało nam się znaleźć dom o powierzchni 220 metrów, w cenie 600 tys. złotych, koniecznie musieliśmy tam pojechać i to zobaczyć. Dom okazał się rozczarowaniem, ale za przemiłą rozmowę z właścicielem i gorący pocałunek w policzek wróciłam z pięknym wazonem z Ćmielowa z lat 60!

DOM 12 – LUTY 2017

To przepiękny dwór z ciekawą historią, zamieszkały, ale wyglądający na niezamieszkały. Ruina. Naprawdę współczułam temu właścicielowi żyjącemu w tak skrajnych warunkach i próbującemu utrzymać tę posiadłość. Dwór nigdy nie został dokończony. To co istnieje to zaledwie 1/3 posiadłości, która miała powstać, ale zawierucha wojenna sprawiła, że nigdy tak się nie stało. Wojna zabrała właściciela, majątek podupadł, rodzina mieszkała w tym jednym skrzydle, aż do dnia sprzedaży. Cena niecałe 550 tys. za dom w prestiżowej dzielnicy Milanówka. Z zewnątrz prezentował się pięknie, w środku ruina a tylna ściana wyglądała tak, jakby ktoś nożem odciął drugą część domu. Nieotynkowana cegła, która czekała na lepsze czasy, gdy bogactwo powróci i uda się odbudować rodziną posiadłość. Prawda, że piękna historia? Mąż powiedział veto, bo ja oczywiście chciałam brać!

DOM 13 – LUTY 2017

Piastów i dom, który chciał kupić mój mąż. A ja byłam w tak totalnym szoku, że pewnie bym się zgodziła. Stary dom, fajna okolica. I piękna historia:

“mieścił się w nim szpital powstańców, a następnie, po upadku powstania, punk pomocy dla powstańców. Po wojnie dom pełnił rolę kamienicy czynszowej; w służbówce, po lewej stronie od wejścia, było oddzielne mieszkanie.  Kamienice wraz z lokatorami odkupił od Państwa dyrektor zakładów gumowych w Piastowie. Z czasem uczynił z niej najładniejszy dom w Piastowie – dworek z gankiem z wyjściem z salonu. Ulice dwa razy poszerzano, wobec czego schody i filary oraz sam ganek trzeba było zlikwidować. Obecny właściciel kupił dom od spadkobierców pana dyrektora.”

Wszystko pięknie, prawda? Tylko okazało się, że do jest nie do sprzedaży. Właściciel, który próbował go sprzedać był zadłużony. Na hipotekę wszedł komornik. Pozostał niesmak, bo właściciel do końca uparcie twierdził, że wszystko jest ok. A do miał potencjał. No i pierwszy raz coś spodobało się mojemu mężowi.

DOM 14 – LUTY 2017

Dom w cenie działki. Jak otrzymałam tę ofertę długo dopytywałam czy to nie błąd. Wkrótce okazało się, że zarówno działka jak i nieruchomość na niej nie są dużo warte. Okolica jakaś taka przemysłowa a dom zrujnowany. Ale cena 290 tys. bardzo atrakcyjna.

 

DOM 15 – MARZEC 2017

Dom w Milanówku – świetnie zaprojektowany z dużą ilością udogodnień, duży, bo o powierzchni 240 m kw., ale praktycznie bez działki (500 m kw. ziemi starczyłoby zaledwie mały ogródek z przodu domu). Nie tego chcieliśmy dla dzieci. Ale za to podpatrzyliśmy wiele ciekawych rozwiązań, które wprowadzimy podczas remontu naszego domu. Dom został wybudowany w 1920 roku, ale w 1962 został rozbudowany do stanu obecnego. Zachował zaledwie kilka niezwykłych elementów jak piec kaflowy, drewniane dwuskrzydłowe drzwi, które doskonale komponują się z drewnianymi deskami na podłogach. gdyby nie brak ogrodu, to kto wie?

DOM 16 – MARZEC 2017

Kolejny weekend to Piastów i piękny poniemiecki dom, ale niestety nie dla nas. Zbyt mały i bez ciekawych perspektyw na rozbudowę.

 

DOM 17 – MARZEC 2017

Tego samego dnia odwiedziliśmy jeszcze jedną nieruchomość, której główną zaletą był ogród oraz właściciele. A sam dom… nie zrobił na nas większego wrażenia. Nawet informacja o tym, że grał w filmie dworek, nie wpłynęła pozytywnie na jego ocenę. I w sumie nie wiem, dlaczego.

DOM 18 – MARZEC 2017 Brwinów

Świetny dom, zadbany w środku z kilkoma elementami, które bardzo mi się podobały. Odpowiednia liczba pomieszczeń – 3 sypialnie, salon, kuchnia, dobra cena – 575 tys. zł. Ładny ogród (działka 1308 m. kw.), domek dla dzieci, wędzarnia dla nas a dodatkowo jeszcze piękny strych do zagospodarowania, ale…   była to jedna część bliźniaka, Na razie mieszkałaby obok staruszka, ale później to nie wiadomo… Nie lubię bliźniaków.

DOM 19 – MARZEC 2017 Halinów

Moje urodziny, sernik i wymarzony dom nie do sprzedaży – tak w skrócie mogę opisać odwiedziny w tej nieruchomości. Ten dom wpadł mi w oko od pierwszego wejrzenia. Znalazłam ja sama przeszukując odmęty internetu. Cena zaskakująca jak za taki dom, bo 686 tysięcy złotych. Kiedyś była wystawiona za 920 tys., ale z większą działką. W ofercie, która widniała na stronie głównej lokalnego biura nieruchomości do kupienia był dom o powierzchni 216 metrów na działce 1705 metrów. Ideał. Zakochałam się od razu. Jest sobota, dzwonię do biura nieruchomości. Cisza. Podejrzane, przecież agencje pracują w sobotę a nawet wtedy mają największy ruch. Nie mogąc wytrzymać do poniedziałku cały sobotni wieczór spędziliśmy na przeszukiwaniu google maps. Udało się. Jedziemy na miejsce, ktoś krąży po ogrodzie, dzwonię dzwonkiem. Cisza. Dzieciaki w samochodzie już się denerwują. Wracamy do domu. Zadzwonię w poniedziałek i umówię się na oglądanie. Rano zaskoczenie: dom, który był na stronie głównej agencji nie jest już do sprzedaży właściciel się wycofał. Jak to? Mój dom, nie do sprzedaży? Robię wywiad: dwóch skłóconych braci: jeden chce sprzedawać a drugi nie. W środę wypadają moje urodziny. Ten dom podoba mis się tak bardzo, ze wsiadam do pociągu i jadę walczyć o swoje marzenia. W cukierni przy torach kupuję okazały sernik i udaję się pod płot. Dzwonię. Nadal nic, ale tym razem się nie poddaję. Macham łapkami jak wariatka i krzyczę”

Proszę pana, proszę pana. 

Miły kulturalny człowiek podchodzi zdziwiony do bramy.

Mam dla pana coś. To sernik. Możemy porozmawiać o tym domu?

Rozmawiamy.

Dom wybudowała w latach 30 rodzina nauczycieli, kiedy w okolicy były tylko łąki. Obok stoi bliźniaczy dom. Dom miał iść na sprzedaż, ale córce brata urodziło się dziecko, a połowa domu należy do niego, więc córka powiedziała nie.

Z zakupu domu nic nie wyszło, bo jeśli kiedykolwiek wróci na rynek to za kwotę miliona złotych. Niemniej poznałam miłego człowieka i jeśli kiedykolwiek dom wróci na rynek dowiem się o tym pierwsza. Lubię walczyć o swoje marzenia.

Tydzień później, po wizycie w Halinowie znalazła MÓJ DOM, ale o tym napiszę Wam następnym razem.

Zanim jeszcze podpisaliśmy umowę kupna wybraliśmy się na oglądanie ostatniego domu. Milanówek nas przyciągał, cena nęciła a pogoda zachęcała do spacerów. Zobaczcie ostatni dom, który oglądałam bez emocji, myśląc cały czas o “Naszym”. Na każdym kroku porównywałam je do siebie dochodząc do wniosku, że dokonaliśmy dobrego wyboru.

DOM 20 – MAJ 2017 Milanówek

Bardzo ładna willa w stylu modernistycznym.

I tym sposobem już wiem, że zanim znalazłam mój dom obejrzałam aż 20 nieruchomości. Kidy szuka się wyjątkowej, starej nieruchomości znalezienie jej nie jest wcale takie proste.

I jak Wam się podobają domy, które widziałam? Czy któryś szczególnie się Wam spodobał? Koniecznie dajcie mi znać!

Jak widzicie poszukiwania domów wcale nie są łatwe i my bardzo intensywnie poszukiwaliśmy naszego. Udało się pod koniec marca. Po prawie 4 miesiącach dokładnych, można powiedzieć “przeczesywań” okolic Warszawy. Bardzo pomocna okazała się mapka, którą zrobiłam: Ceny działek w okolicach Warszawy. Ustalenie obszaru poszukiwań i sprawdzenie przykładowych cen nieruchomości znacząco ułatwiło nam sprawę. I negocjacje, ale o tym już wkrótce…

Related Posts