Lofty I – Styl industrialny. Zagłębie. Łódź.

by Kasia Bobocińska
Słowo loft nie jest już dla nikogo tajemnicą. Większość z nas wie jak wygląda loft, jednak czasem zdążają się wyjątki. Dla tych niewtajemniczonych wyjaśniam, że loft w języku angielskim oznacza poddasze, strych, górne piętro fabryki, galerię. Pierwsze skojarzenie z terminem loft to mieszkanie urządzone w przestrzeniach po industrialnych, starych fabrykach, magazynach. Jednak loft to także przestrzenie dawnych, niekiedy zabytkowych, obiektów przemysłowych lub budynków użyteczności publicznej (hale, koszary, dworce), którym znaleziono nowe zastosowania zachowując ich pierwotny wystrój. Na świecie już od kilkudziesięciu lat w ten sposób wykorzystuje się przestrzenie po industrialne a w Polsce to zjawisko dopiero raczkuje.

Źródło: E. Piveteau, C. Wietzel, Lofts: A style of living, Silverback Books, 2004

Czym się charakteryzują lofty?

Są to na ogół duże, wysokie pomieszczenia z ogromnymi oknami, z gęstym podziałem szyb, przeszklonym dachem czy pasmem świetlików (w fabrycznych halach światło musiało docierać do najdalszych zakamarków rozległych pomieszczeń). We wnętrzach tego typu zazwyczaj rezygnuje się ze ścian działowych a jedyne wyodrębnione zostają łazienka i sypialnia (choć też nie zawsze). Charakterystyczne dla loftów jest zachowywanie możliwie jak najwięcej surowych elementów adaptowanego budynku i tak jak najbardziej pożądane jest pozostawianie: surowych ścian, stropów, instalacji elektrycznych i innych elementów konstrukcyjnych. 

Chodzi o to, żeby w nowych przestrzeniach zachować ducha starych wnętrz. Nikogo nie powinna dziwić plątanina kabli, rur, instalacji, surowe ściany z żelbetu lub cegły, drewniane belki, żeliwne filary, windy towarowe, żeliwne schody, bo to typowa sceneria loftów. We wnętrzach ma być zachowany autentyzm wystroju starej architektury industrialnej. Lofty to pomysł otrzymany w spadku po artystach wynikający z ich niekonwencjonalnym stylu życia…takie rozwiązanie jak wanna w środku pokoju nie powinna więc nikogo dziwić.

Źródło: A. Cuito, Lofts minimalistas, A. Asppan S.L., 2001

Minusy i plusy loftów:

Tak jak wspomniałam wcześniej w loftach rezygnuje się ze ścian działowych a strefy są umowne. Aby podzielić przestrzeń stosuje się różnego typu kotary, tafle szkła czy metalu.
Jeśli chodzi o styl wnętrz to powinien być on jak najbardziej indywidualny. Mając dużą powierzchnię, można jak to się mówi poszaleć. Zarówno z kolorem, fakturą, ale także z meblami, które niejednokrotnie wykonywane są na zamówienie. Pamiętajmy, że lofty to przestrzenie artystów a to zobowiązuje. Jedna zasada. Nie powinno być nudno.

“+”

Największymi plusami tego stylu jest ogromna przestrzeń. Podłogę od strychu dzielą zazwyczaj 4m, więc naturalnym rozwiązaniem w takich wnętrzach wydaje się antresola.

“-”

Minusami takich wnętrz są kosztowne techniczne problemy z akustyką i ogrzewaniem. To sprawiło że mieszkająca kiedyś w loftach awangarda przeniosła się do squatów, czyli nielegalnie zajmowanych pustostanów. Poza tym to co kiedyś interesowało tylko ludzi niekonwencjonalnych obdarzonych dużą fantazją, teraz zainteresowało ludzi bogatych, którzy w loftach szukają oryginalności i wysokiego standardu. Znikali z nich artyści a zajmowały je firmy i deweloperzy. Lofty straciły wiele ze swojego pierwotnego charakteru ale za to dzięki ingerencji ludzi z gotówką udało się odratować wiele dzielnic poprzemysłowych i zdewastowanych fabryk.

Jak to się wszystko zaczęło?

Były lata 50 XX wieku. W wyniku powojennej recesji w wyniku powojennej recesji i tendencji wyprowadzania przemysłu poza miasto, wiele nowojorskich obiektów pofabrycznych stało pustych, bez koncepcji na ich zagospodarowanie. Między innymi w slumsach dzielnicy SoHo na Manhattanie, obszarze obrazowo nazywanym „hell’s hundred acres”, czyli „piekielne sto akrów”, znajdowały się liczne opuszczone od dziesięcioleci zakłady przemysłowe. Zaczęli osiedlać się tam artyści – malarze, fotograficy. Niezwykle zachęcające dla nich były niskie ceny i ogromne przestrzenie idealne dla ich pracowni. Najsłynniejszym lokatorem nowojorskich loftów był Andy Warhol, który zamieszkiwał obszerny loft, wytapetowanym srebrną folią, zwany Factory. W tym właśnie miejscu powstawały jego awangardowe filmy, oraz liczne imprezy w obecności gwiazd. To właśnie dzięki artystom, którzy organizowali tu sobie życie, tworząc lokalny koloryt, zjawisko zaczęło przenikać na cały świat, zarażając swoim wpływem. Niezapomniane przyjęcia, undergroundowa muzyka (oddzielny styl muzyczny “loft jazz”) to wszystko tworzyło legendę loftów a zjawisko rozprzestrzeniało się na całe Stany a później Europę.

Kiedy mieszkanie w lofcie stało się wyznacznikiem zamożności a nie manifestacją własnego stylu życia, buntem przeciwko małemu domkowi z ogródkiem z przedmieść amerykańskich,artyści odwrócili się od loftów. Dziś lofty to nie obskurne hale fabryczne za grosze, luksusowe mieszkania urządzane przez najlepszych architektów.

źródło:

Jak długa jest tradycja loftów w Polsce?

Jednym z pierwszych zaadoptowanych obiektów industrialnych jaki mogłam podziwiać w Polsce było stworzone w 2002 roku Centrum Handlowe “Stara Papiernia”. Po pożarze w 1984 roku, który w znacznym stopniu zniszczył budynek Starej Papierni, zabytkowy obiekt stał zrujnowany do czasu, gdy w 2000 roku nie kupił go Jan Wejchert z zamiarem odbudowy i adaptacji na centrum handlowo-usługowo-kulturalne.

 
Pamiętam jak trafiłam do Konstancina niedługo po otwarciu tego obiektu. Wszystko podobało mi się niesamowicie. Jak wszystko co nowe tak i te centrum przyciągnęło do siebie ówczesne gwiazdy. Pamiętam jak powstał tu butik Michała Wiśniewskiego – Xavier&Fabienne, który z równym rozmachem został otwarty i zamknięty.

Kiedy powstały pierwsze lofty mieszkalne?

Pierwszym w Polsce lokatorem, który za dom wybrał sobie loft jest Przemo Łukasik, który w 2003 roku wprowadził się do budynku lampiarni w dawnej kopalni Orzeł Biały w Bytomiu. 
BOLKO LOFT 

 

Początkowo jego przyszły dom nie wyglądał zbyt zachęcająco, ale w głowie ukształtowało się marzenie, jak powinna wyglądać ta przestrzeń. Koszt przeobrażenia lampiarni w wygodny 200-metrowy dom, dla całej rodziny wyniósł zaledwie 130 tys. zł. Budynek osadzony jest na 8-metrowych, żelbetonowych słupach a wchodzi się do niego po żeliwnych schodach. Z każdego okna widać szyby kopalni. Na ścianach i sporej części podłogo króluje beton (wyjątkiem jest sypialnia, gdzie postawiono na parkiet przemysłowy). Projekt tego loftu stał się ikoną polskiej architektury po 1989 roku.

Gdzie jeszcze można mieszkać w loftach w Polsce?
Coraz większa ilość osób decyduje się na zamieszkanie w loftach a ich oferta w Polsce powiększa się z roku na rok. Gdzie ich szukać? Zagłębie, Łódź, okolice Warszawy, oraz jej przemysłowe dzielnice.

ZAGŁĘBIE

Zacznijmy od Zagłębia i prekursora loftów Przemo Łukasika i jego firmy Medusa Group. Przygotowują nową inwestycję adaptacji dawnego pomieszczenia kąpielowego w bytomskim zakładzie Orzeł Biały na loft Łaźnia. Powstaje tam od 6 do 9 mieszkań o powierzchni od 100 do 200 metrów. Ceny wahają się od 3 tysięcy złotych za metr kwadratowy.

Elewacja zachodzenia:

źródło:
SPICHLERZ GLIWICKI 

Medusa na zlecenie Wektor Inwestycje przygotowuje adaptację XIX wiecznego gliwickiego spichlerza. Jest to stosunkowo nieduży, trzy kondygnacyjny budynek o powierzchni pięciu tysięcy metrów kwadratowych. Początkowo miały tu powstać lofty o wielkości 600m2, ale nie było zainteresowania tak dużymi mieszkaniami, więc ostatecznie w spichlerzu powstało 16 wnętrz o powierzchni od 79 do 320m2 . Za metr trzeba tu zapłacić ok. 7 tysięcy złotych.
Starano się ingerencję ograniczyć do minimum, jedynie do południowego bloku dobudowano dwie bryły mieszczące klatki schodowe. Ceglana elewacja została oczyszczona, dzięki czemu przywrócono wygląd spichlerza sprzed stu lat.
Wnętrza zostały zaprojektowane w poszanowaniu starych elementów (drewna, cegły i stali). Niepowtarzalny charakter fasady został zachowany dzięki zostawieniu starych okien. Nowe okna zostały zabudowane za starymi, tak by nie zmieniać wyglądu elewacji.


Na zdjęciu poniżej widać, że od wewnątrz zostało wstawione nowe okno a na zewnątrz zostało stare. W spichlerzu pozostawiono fantastyczne oryginalne drewniane elementy – stropy spoczywające na drewnianych belkach i słupach, które zostały jedynie oczyszczone i zaimpregnowane. Zachowane ceglane ściany – grube nawet na metr mury dają wystarczającą izolację termiczną, więc nie było potrzeby ich docieplać.

Otwierasz oczy i patrzysz na oryginalne XIX wieczne stropy drewniane. Przy czym nie masz wrażenia, że mieszkasz w skansenie. Wszystko bardzo spójnie się ze sobą przeplata: nowoczesny design a gdzieniegdzie nutka retro. Poniżej na zdjęciu mamy wystrój nowoczesnej sypialni – łóżko, lampa, szafa w który umiejętnie wpleciono kilka starych mebli – fotel i stolik.

Popatrzcie, jak wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Jesteśmy w spichlerzu, tak? A dekoracja w łazience jest tego najlepszym przykładem. I stoją sobie snopki pod ścianą, fantastycznie dopełniając przestrzeń i stawiając przysłowiową kropkę nad “i”.


Przepiękne wnętrza gliwickiego spichlerza łączą ze sobą trzy kolory – czerwień cegły, naturalny odcień drewna i biel ścian. Na ścianach powieszono prace w kolorze sepii, które idealnie współgrają z gamą kolorystyczną wnętrz.

Nowoczesne białe meble kuchenne fantastycznie wyglądają na tle drewnianych stropów. Można by przypuszczać, że tego typu sceneria jest zarezerwowana tylko dla kuchni w stylu tradycyjnym lub typowo rustykalnym a tu proszę niespodzianka. Dzięki tego typu udanym aranżom mam kolejny dowód na to że urządzając wnętrze można podążać za jednym stylem, ale nie można zamykać się na nowe bodźce i ograniczać do schematu.

W spichlerzu zachowano też drewniany syp na zboże, który w kształcie spirali przechodzi przez kolejne piętra. Na pierwszy rzut oka wygląda jak współczesna rzeźba. 
Ocena: Poznając kolejne projekty Przemo Łukasika mogę śmiało stwierdzić, że staje się ich fanką. Począwszy od pomysłu na spichlerz, redukującego do minimum ingerencję w starą bryłę, po urządzenie wnętrz z niezwykłym smakiem, wszystko tu odpowiada mi w 100%.

ŁÓDŹ

Czyli kompleks loftów “U Scheiblera”na Księżym Młynie. Twarzą tej inwestycji tworzonej przez Opal Property Developments jest Borys Szyc. Nieoficjalnie wiadomo że sąsiadami aktora będą między innymi: Olivier Janiak z telewizji TVN czy muzycy zespołu Blue Café. W budynkach do złudzenia przypominających te z “Ziemi obiecanej” inwestor przygotował 421 mieszkań o powierzchni od 40 do 200metrów. Każdy apartament ma swoją indywidualną cenę, ustaloną na podstawie wielkości i położenia lokalu wewnątrz budynku. Średnia cena w pierwszym etapie wynosiła ok. 4 tys. zł za metr kwadratowy. Co ciekawe 200 pierwszych mieszkań znalazło nabywców w ciągu zaledwie trzech dni. W kolejnych etapach sprzedaży cena podskoczyła o 20% a mimo to angielski fundusz inwestycyjny jednego dnia wykupił ponad 100 loftów.

W cenę loftu wliczony jest projekt wnętrza wykonany na specjalne zamówienie. Lofty “U Scheiblera” najlepiej symbolizują drogę jaką przeszły industrialne mieszkania- od tanich pracowni artystycznych, po apartamenty dla zamożnej klasy średniej. O tym że są to lofty przypomina nam czerwona cegła i pozostawienie gdzieniegdzie fragmenty instalacji ale w gruncie rzeczy te luksusowe mieszkania tyle z loftami mają wspólnego.

Popatrzmy na aranżacje już przygotowanych wnętrz.

aranżacja 1

 
I już od pierwszego spojrzenia widać co jest założeniem projektanta jest oswojenie Ma być milo i przyjemnie i bezpiecznie. Pomysł tej aranżacji nie przemawia do mnie zupełnie. Może dlatego że jestem wyjątkowo wyczulona na połączenie żółtej farby i czerwonej cegłówki. Wydaje mi się że już raz na zawsze będę miała przesyt tej kolorystyki, która nieodzownie kojarzy mi się z wykończeniem domu – żółtawy tynk i czerwona cegła.
W tej aranżacji nie zobaczymy żadnych awangardowych udziwnień. Brakuje mi pazura. Tego elementu, który by wyróżniał ten loft od innych. Niepowtarzalny, niekonwencjonalny, świadczący o fantazji projektanta i właścicieli, którzy się na niego zdecydowali. Zamiast tego mamy typowe mieszkanie, które równie dobrze sprawdzało by się dla rodziny z dzieckiem.
Tak naprawdę trudno poznać, że to wnętrze loftu. No może jego charakter oddają okna, ale już szyny na suficie czy lampy można odtworzyć w innych mieszkaniach. Wystarczy wybudować antresole, et voilà, loft gotowy.
Popatrzmy jeszcze jak zrealizowano ten plan w rzeczywistości:

aranżacja 2

Bardzo nie podoba mi się rozwiązanie sypialni w aranżacji 2. Nie przemawia do mnie sypialnia zamknięta dwoma płytami gipsowymi. W jedną z nich wmontowano telewizor. Nie ma w tym niczego odkrywczego. Rozwiązanie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby zastosować inne materiały. Zresztą jak można robić w tym miejscu kącik do spania skoro zasłania się częściowo główną ozdobę tego loftu czyli okna? Ocena: pomysł rozplanowania przestrzeni uważam za okropny. 

Powyżej kolejne zdjęcie z loftów “U Scheiblera”. Tym razem mamy biel i cegłę, rozwiązanie, które zdecydowanie bardziej do mnie przemawia. We wnętrzu już zaczyna się coś dziać: ceglana ściana jest fajne podświetlona, ciekawy żyrandol, różnorodność powierzchni podług – gres i panele, wyznaczające sfery życia. Ocena: poprawnie, ale bez rewelacji.

I kolejna prezentacja przestrzeni loftów, które są wizytówką Scheiblera:

Co można powiedzieć o tej stylizacji? Na pewno fajne kolory: biel, czerń, czerwień oraz szary w połączeniu z czerwoną cegłą. Nic odkrywczego, ale kolory na pewno nie odpychają od tego wnętrza. Bardzo fajne okna. Można to jeszcze lepiej wykorzystać. Ja bym właśnie budowała przestrzeń wokół okien. Kolory ok i takie okna…a co powiecie o umiejętnie połączonym stylu loftów ze stylem wschodnim? Na razie od tego projektu wieje chłodem i nawet czerwone akcenty niewiele pomagają.

Pokazane mieszkanie ma powierzchnie 76,3 m2 i w 2007 roku było do kupienia za sumę 621 900zł.

I jeszcze jedna mała uwaga. Kiedy sprzedaje się mieszkania, lofty, domy nie sprzedaje się cegły, pustych powierzchni tylko wnętrza. Aby wnętrze wydawało się atrakcyjne i przyciągnęło uwagę kupującego, warto żeby było odpowiednio zaaranżowane. I nie chodzi mi tu o wstawienie kilku mebli w programie komputerowym, żeby zapełnić puste przestrzenie, ale kompletna stylizacja wnętrza. Dlatego dziwię się, naprawdę dziwię, że developer, który działa z takim rozmachem pozwala żeby wizytówką jego wnętrza była taka aranżacja: 

Zastanawiam się co z hasłem: loft znaczy przestrzeń? 3 pokoje w przestrzeni 70 metrowej? W podziale na kondygnacje…hmm no przestrzeni to tu właśnie najbardziej brakuje. Dlatego też przyjęło się, że powierzchni poniżej 100m nie powinno nazywać się loftem. Mieszkania tego typu to raczej “studia” niż lofty.
Popatrzcie na “Factory” Andego Warhola i to co zostało po nim w spadku. Nic dziwnego, że artyści uciekają z loftów…niedługo zamiast oryginalności będzie to wyznacznikiem obciachu.
Na koniec kilka przykładów wnętrz industrialnych zaczerpniętych z książki : Lofts: A style of living autorstwa E. Piveteau i C. Wietzel.

c.d.n soon
Zapraszam jeśli chcecie dowiedzieć czy Warszawa zamierza pozostać w tyle jeśli chodzi o lofty oraz poznać plany dla Ursusa.
Z cyklu Lofty ukazały się:

Lofty 1. styl poindustrialny. Zagłębie. Łódź
Lofty 2. Żyrardów
Lofty 3. Warszawa ocalić od zapomnienia
Lofty 4. Warszawa Woronicza cz.1

Related Posts