5 NAJGORSZYCH RZECZY, KTÓRE SPOTKAŁY NAS PODCZAS REMONTU STAREGO DOMU

by Kasia Bobocińska

Za tydzień miną dokładnie dwa lata, odkąd znaleźliśmy nasz stary dom. Pamiętam ten moment doskonale. Ile pięknych emocji się z tym wiązało. Niesamowity moment, który na zawsze odmienił nasze życie. Czy mieliśmy wątpliwości? Pewnie, że tak! A jaką radę słyszeliśmy najczęściej? Że remont domu będzie nas sporo kosztował i lepiej wybudować nowy, niż kupować stary. Dziś po 1,5 roku remontu, mogę powiedzieć Wam, że nie jest tak źle jak wszyscy przewidywali. Remont starego domu okazał się dla nas łaskawy i oprócz kilku “incydentów” nie różnił się zbytnio od normalnego remontu. Kilka rzeczy jednak bardzo nas zaskoczyło i kosztowało. I  to na nich chcę się dziś skupić. Dziś opowiem Wam o niemiłych niespodziankach, jakie zdarzyły się nam podczas remontu starego domu (5 najgorszych rzeczy, które spotkały nas podczas remontu). Są to rzeczy dodatkowe, jakich nie przewidzieliśmy kupując Stary dom.

Większość naszych perypetii remontowych opisywałam we wpisach: DZIENNIK REMONTU

Zacznijmy od tego, co przydarzyło nam się zaraz po zakupie domu.

ZALANA PODŁOGA W ŁAZIENCE

Pierwszą rzeczą, jaka nas z pewnością zaskoczyła, była zalana podłoga w łazience. Podczas przeprowadzki, były właściciel uszkodził zawór, naruszając jednocześnie konstrukcję rur. Woda sączyła się w ścianie zalewając podłogę oraz drewniany stelaż na którym był karton gips oraz glazura. W efekcie czego łazienka nadawała się do całkowitego zrównania z ziemią. Remont naszej łazienki ze skosem wymagał sporo pracy i kosztował nas kilkanaście tysięcy złotych!

BRAK CIEPLEJ WODY W KUCHNI

Kiedy czytam Wasze posty w grupie “W starym domu“, często narzekacie na nieuczciwość sprzedających. Warto się w słuchać w to co mówią byli właściciele domów oprowadzając nas po nich. Nasz właściciel, nie wiedzieć czemu, zapraszając nas do kuchni powiedział: “No i oczywiście w zlewie jest ciepłą woda”. Zapamiętałam to bardzo dobrze, i jego słowa nadal brzęczą mi w głowie. Po pierwsze o takich rzeczach się nie wspomina, bo ciepła woda w dzisiejszych czasach to norma, prawda? Otóż nie! W starym domu wszystko jest możliwe! Okazuje się, że pod zlewem umieszczony był specjalny podgrzewacz, który zapewniał dostęp do cieplej wody. Kiedy tylko zorientowałam się, co jest grane, szybko zleciłam doprowadzenie ciepłej wody do kuchni. Koszty wraz z materiałem to około tysiąc złotych!

ZBYT NISKO OSADZONE OKNO

To jeszcze nie koniec nieprzewidzianych wydatków, jakie czekały nas w ramach remontu kuchni. Początkowo myślałam, że poprzednia zabudowa kuchenna, która urywała się w połowie okna, to błąd w projekcie kuchni. Zignorowałam ten fakt i dlatego stosunkowo późno zorientowałam się, że nasze okno jest bardzo nisko osadzone. Niżej niż wszystkie inne okna w domu. Kiedy zaczęłam już realizować swoją koncepcję i kupować poszczególne szafki z Ikea okazało się, że mają one standardową wysokość 88 cm (80 cm korpus+8 cm nóżki), natomiast okno po ostatecznych pomiarach 80cm!

Trzeba je było szybko wymienić. Z pomocą przyszedł Oknoplast, który przygotował dla mnie supernowoczesne okno WINERGETIC PREMIUM. W przeciwieństwie do wszystkich innych, niespodziewanych rzeczy, jakie spotkały nas podczas remontu starego domu, w przypadku okna naprawdę cieszę się, że doszło do wymiany.

Okno Winergetic Premium jest konstrukcją energooszczędną – współczynnik przenikania ciepła Uw na poziomie 0,76 W/m²K.

ŹLE POŁOŻONE RURY DO PŁASZCZA WODNEGO

To już nie wina samego Starego Domu a fachowca, który uznawał się za specjalistę od wszystkiego. Zamiast 4 rurek położono tylko 2! Kiedy kuchnia była już pomalowana na biało, ściany idealnie wygładzone a w WC, przez które biegły rury położono glazurę i pomalowano ściany, to okazało się, że trzeba kuć jeszcze raz! To była chyba jedna z bardziej spektakularnych porażek mojej poprzedniej ekipy budowlanej. Oczywiście ich błąd wyszedł znacznie później, kiedy wszystko było już opłacone, a po fachowcach nie było śladu. Udało mi się jednak zaprosić jednego z majstrów na montaż wanny i przy okazji poprosiłam go o naprawę tego, co zostało źle położone. Pomimo tego, że pracował 3 dni i bardzo się starał powinnam była mu nic nie zapłacić. Postanowiłam jednak wynagrodzić jego pracę symboliczną kwotą 150 zł. I tak oto za usługę doprowadzenia ciepłej wody oraz rurek do płaszcza wodnego zapłaciłam spektakularną kwotę 950 zł! A wiem z konsultacji z innym fachowcem, że już za pierwszym razem przepłaciłam dwukrotnie.

A to nie koniec cyrku z rurkami. Po kolejnym zaszpachlowaniu i pomalowaniu ściany okazało się, że trzeba kuć po raz 3! Dlaczego? Bo z kotłowni do przyszłego kominka trzeba było doprowadzić jeszcze prąd! BRAWO JA! Nie znałam się na kominkach z płaszczem wodnym i stąd te wszystkie błędy. Gdybym zadała sobie trud i omówiła to z pierwszym fachowcem, wszystko załatwiłabym za pierwszym razem! A teraz w naszej jadalni sterczą 3 rurki plus zwój kabli, czekając na kominek!

GRUBE ŚCIANY I CO Z TEGO?

Najbardziej bolesną lekcję dostaliśmy jednak ostatnio, kiedy w lutym zleciliśmy badanie domu, za pomocą kamery termowizyjnej. Wyniki były zaskakujące. Wydawało mi się, że ściana o grubości 45 cm, to ściana ciepła. Jakie było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że wspomniana wyżej ściana ma temperaturę 8 stopni Celsjusza? Gdy na zewnątrz było -2 stopnie, w domu 16-18, to ściana nie trzymała temperatury. Była gruba i zimna! Dlatego nieważne, jak grube mamy ściany, ważne, z czego są zbudowane i jak zatrzymują ciepło w domu. My od dwóch sezonów rozkosznie ogrzewamy wszystko, tylko nie wnętrze domu!

5 NAJGORSZYCH RZECZY, KTÓRE SPOTKAŁY NAS PODCZAS REMONTU

Muszę przyznać, że tak jak napisałam we wstępie, remont starego domu był dla nas łaskawy. Mrożące krew w żyłach historie, jakie można przeczytać na grupie W Starym domu, sprawiły, że dziękuję Bogu, że nic takiego nas nie spotkało. Członkowie grupy często opisują nieuczciwość sprzedających, przez którą muszą ponieść dodatkowe koszty remontu domu lub nieprzewidziane zdarzenia, jak na przykład podciągające wodą mury, przez które odpadł świeżo położony tynk. Sam tynk to pestka w porównaniu z kosztami drenażu czy izolacji metodą hydrofobową. Grzyby, pleśnie, czy szkodniki, to tylko część niespodzianek, na jakie możemy się natknąć podczas zakupu starego domu.

Nie sądziłam, że kiedyś to napiszę: Sentyment sentymentem, ale rozsądek, przy zakupie starego domu, powinien wziąć górę. Często przeglądam posty ludzi, którzy chcą kupić przegniłe, stare, drewniane domy, które naprawdę nie nadają się do remontu. Kocham stare domy i chciałbym je wszystkie uratować, ale nie zawsze się da. Codziennie patrzę jak w mojej okolicy, architektura  zwana Świdermajerami, niszczeje na moich oczach. Wiem, że remont tej dawnej drewnianej architektury letniskowej jest bardzo kosztowny i często bezsensowny. Jedyne co mnie cieszy, to, że nowe domy powstające w okolicy Otwocka często nawiązują do starej architektury. Powstają budynki murowane z drewnianą fasadą nawiązującą do dawnego stylu.

Zakup starego domu to musi być dobrze przemyślana inwestycja. Potem gdy coś się nam przydarzy, zwykle zamiast współczucia słyszymy: „Przecież musiała się pani z tym liczyć, kupując stary dom”. Miłośników tego, co stare jest znacznie mniej niż tego, co nowe. A jedni są dla drugich bezlitośni w osądach 🙂

 

 

Related Posts