Od jakiegoś czasu mam ogromną potrzebę zwolnić. Zwolnić i cieszyć się życiem. Coraz częściej w różnych sytuacjach mówiłam: Nie mam czasu.
Zaczęło mnie to denerwować. Jak to? Nie po to pracuję na własny rachunek, nie po to prowadzę bloga, żeby ciągle sobie czegoś odmawiać i stresować się brakiem czasu. Często mówiąc o swojej pracy słyszę potem: ty to masz fajnie, jesteś wolna. Oczywiście to tylko cześć prawdy, choć taki przyświecał mi cel, kiedy kończyłam studia. Chciałam być wolna, chciałam mieć szefa nad sobą najkrócej jak się tylko da, chciałam pracować w zawodzie związanym ze sztuką. Równie często, jak to, że jestem wolna, słyszałam: pracujesz realizując swoje pasje a to znaczy, że się nie pracujesz. Odpowiadam wtedy: Owszem pracuję, ale nie wszystkie obowiązki, jakie wykonuję sprawiają mi jednakową przyjemność. W pewnym momencie odczułam, że nie mam wystarczająco czasu na rozwijanie swoich zainteresowań wynikających z pasji.
Ponieważ blog to moja pasja i praca, postanowiłam poprzez bloga wyrobić w sobie potrzebę wypoczynku. Jednocześnie zastanowiłam się co lubię robić i na co tak naprawdę brakuje mi czasu. Nie zastanawiałam się długo a po chwili na pustej kartce pojawiły się 3 punkty: 1. uczyć się, 2. rozwijać 3. inspirować. I to zamierzam robić w tym cyklu.
Niech nie zdziwi Was fakt, że post ukazuje się w poniedziałek! Kto myśli o weekendzie na początku tygodnia? Błąd! Warto zaplanować sobie czas relaksu z wyprzedzeniem. Czy z taką perspektywą nie będzie nam się lepiej pracować?
Od dziś co 2 tygodnie, może z czasem co tydzień będę Wam opowiadać: co widziałam, co słyszałam, co kupiłam, co się ciekawego wydarzyło. I wreszcie nie zabraknie mi czasu, żeby Wam o tym opowiedzieć! Jeśli kochacie wnętrza tak jak ja, powinno Wam się spodobać! W przeszłości wielokrotnie brakowało mi czasu w szczegółowi zaplanowanym cyklu publikacji na moim blogu, aby dzielić się z Wami bardzo fajnymi rzeczmi, jakie mnie spotkały. Teraz będę miała na to miejsce. Taki zakątek odpoczynku. Póki co, cykl zamierzam prowadzić do końca wakacji.
Postaram się, żeby tematy tu poruszane były ściśle związane z wnętrzami. W końcu to blog wnętrzarski!
A Wy jak lubicie się relaksować?
Ja zdecydowanie lubię wieczory z książką. Kiedy uświadomiłam sobie jak rzadko mam czas na czytanie, przeraziłam się. Mam na to straszną ochotę a w większości przypadków odmawiam sobie tej przyjemności. Zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia. W czasie Świąt Wielkanocy przeczytałam 3 książki jednym tchem, tak byłam spragniona lektury.
Na pierwszy ogień chciałbym Wam polecić książkę, która zainspirowała mnie do zmian.
Tytuł był dokładną odpowiedzią na moje potrzeby. Kto z nas nie chciałby żyć w zgodzie z nurtem Slow life? Szczególnie, że jak napisała Joanna Glogaza (autorka bloga StyleDigger):
Slow life to celebrowanie indywidualności.
Nie wiem jak Wy, ale ja chciałabym być postrzegana za indywidualistkę, kobietę z pasją, żyjącą w zgodzie z sobą, dlatego zachłannie czytałam dalej:
To zachęta do zatrzymania się, spojrzenia w głąb siebie i odkrycia, co leży w naszej naturze, co chcemy dać światu, jak chcielibyśmy zostać zapamiętani. Nigdy nie jest za późno, ale wbrew pozorom, nigdy nie jest też za wcześnie, by rozpocząć poszukiwania. To w jakim stopniu podążamy za głosem swojego serca, decyduje, w jakim stopniu spełnione i satysfakcjonujące jest nasze życie.
Slow life to książka wskazówka. Zachęcająca do zmian, przemyśleń i motywacji:
Nie odkładaj życia na potem.
Cieszę się, że ta książka trafiła w moje ręce. Nie przeczytałam jej jednym tchem, dawkuję sobie tę przyjemność.
Do książki Joanny Glogazy na pewno będę jeszcze wracać. Jest ona odpowiedzią na moje obecne potrzeby. Jedyne czego żałuję, to to, że sięgnęłam po nią tak późno.
Relaks relaksem, ale jak się kocha to co się robi, to relaks jest też trochę związany z pracą. Lubię historię sztuki, lubię historię designu, właśnie kończę drugi semestr wykładów na warszawskiej ASP z dr. Krystyną Łuczak-Surówką. Nie pierwszy raz sięgam też po książkę z serii “Przewodnik dla kolekcjonerów”. Poprzednie dwie opisywałam Wam tutaj: PRZEWODNIK PO STYLU ART DÉCO, LATA 60. SZTUKA UŻYTKOWA. Dziś pora na secesję:
Lubię książki z tej serii. Są bogato ilustrowane i przekazują wiedzę w przystępny sposób.
Styl o wielu nazwach, w Polsce określany najczęściej terminem “secesja”, narodził się u schyłku XIX w. i od razu wzbudził silne i sprzeczne emocje: niesmak, wręcz oburzenie tradycjonalistów, hołdujących historyzmom drugiej połowy XIX stulecia, i euforię nowatorów, którzy z entuzjazmem przyjęli nową sztukę (art nouveau) obejmującą wszystkie dziedziny życia.
Ornament, ornament, ornament! Dla wszystkich, którzy kochają detale secesyjne przedmioty zachwycają finezją ornamentu z mistrzowsko stylizowaną naturą!
Ta książka ukazuje świat belle epoque z wszelkimi jej akcesoriami, spowity aurą tajemniczości, trochę dekadencki.
Warto zanurzyć się w świat secesji!
Na zdjęciu poniżej piękna klatka schodowa w will Kindermanna w Łodzi. Nie wiem czy wiecie, ale Łódź w historii polskiej secesji odegrała znaczącą rolę i jest to jedyne polskie miasto należące do związku miast secesyjnych Reseau Art Nouveau Network! Także kochani przy najbliższej okazji ruszajmy do Łodzi na oglądanie tego, co się zachowało z naszej polskiej secesji!
Pokój panieński w pałacu Herbsta i śliczny piec kaflowy oraz łóżko. Obie te rzeczy mogłabym mieć 🙂 Póki co poluję na stary piec, który w mojej Never ending story, sobie najpierw rozłożę a później zdun na jego podstawie zbuduje mi nowy “stary” piec! Secesyjne wnętrza słyną z pięknych pieców kaflowych!
Za co najbardziej lubicie secesję? Ja chyba za piękne sztućce, których jestem szczerą fanką : Platery, srebra oraz za elementy kute, metaloplastykę i kręte schody oraz za Gaudiego!
Ja mam w domu sztućce a Wy macie w domu jakieś secesyjne przedmioty? Mistrzem w łączeniu nowego ze starym w swoim mieszkaniu w starej kamienicy jest Paweł Puszczyński (wnętrze w stylu modern home). Na jego stole na pewno znalazło by się miejsce na secesyjne sztućce, obok pięknych kryształów i szlachetnych tkanin.
Jednak nawet kilka różnych “rzeczy codziennych” z belle epoque znacząco wpływa na atmosferę mieszkania, dlatego nadal są one poszukiwane przez kolekcjonerów i miłośników stylu.
Miałam kilkanaście lat kiedy byłam w Barcelonie i podziwiałam architekturę Gaudiego. Pamiętam ją jakby to było wczoraj. Jeśli patrzę w przeszłość to jest jedna z tych rzeczy, która ukształtowała moją przyszłość. Dla dziecka ukształtowanego przez utarte standardy, obowiązek szkolny, zobaczenie prac artysty, który wybrał inną drogę był jak chełst świeżego powietrza.
Dawno, dawno, naprawdę dawno słuchałam muzyki klasycznej na żywo. Zapomniałam już nawet ja przyjemne może to być doznanie. Na koncert symfoniczny zaprosiła mnie Agnieszka Puchyr z bloga Pani Dyrektor. Znamy się od 2014 roku i jest ona jedną z najbliższych mi osób w blogosferze. Wieczór z nią spędzony był niezwykły. Mało z Was pewnie wie, że Agnieszka kiedyś śpiewała w chórze, pięknie gra na pianinie a czasami jej występy możecie podziwiać na jej Instagramie. Ja nie jestem znawczynią muzyki klasycznej, a mimo to po sposobie grania skrzypka poznałam, że nie jest on Polakiem i ma ormiańskie pochodzenie. Sergey Khachatryan grał wspaniale. Wspaniale! Najpierw zapierające dech w piersiach występy, potem dyskusja i wspaniała kolacja. Ten wieczór był BARDZO udany! Dzięki Aga za zaproszenie!
Na wystawę poświęconą scenografiom zaprojektowanych przez Ewę Braun trafiłam zupełnie przypadkiem. Byłam jak co tydzień na wykładzie na warszawskiej ASP. Przyjechałam stosunkowo wcześnie i mój wzrok padł na plakat zapraszający na tę wystawę! Idę pomyślałam!
Ewa Brauna to autorka około 60 scenografii do filmów i seriali w tym do “Listy Schindlera” Stevena Spielberga za którą w 1994 roku otrzymała Oscara (wraz z Allanem Starskim). W swojej karierze kostiumografa, dekoratora wnętrz, scenografa współpracowała między innymi z Andrzejem Wajdą, Krzysztofem Kieślowskim, K. Zanussi, A. Holland czy Stevenem Spielbergiem. Zaskakująco mało się mówi o polskiej scenografii filmowej. A szkoda!
Królowa Bona, Kariera Nikodema Dyzmy i wiele innych filmów zawdzięczają piękne wnętrza właśnie Ewie Braun.
Proszę bardzo, kto by przypuszczał, że zdjęcie poniżej to żmudna praca scenografów filmowych. I właśnie o to w tym chodzi, że patrząc na obraz nie myślimy, że jest to scenografia filmowa, ale życie.
W zeszłym tygodniu listonosz przyniósł mi niespodziankę: wisior od Ege carpets zaprojektowany przez Filimoniuk design. Chwilę zastanawiałam się jak potraktować ten dar. czy odważyć się nosić na szyi wykładzinę? W końcu stwierdziłam: Czemu nie? Takich wisiorów powstało tylko 30 a nosząc go od razu widać, że jestem dziewczyną od wnętrz!
Ten tydzień obfitował w niespodzianki. W skrzynce czekał na mnie najnowszy numer “Czterech kątów”. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie osobiste karteczki do niego dołączone. To był świetny pomysł. Czułam się jakbym dostała osobisty list. Gdyby nie one pewnie gazeta trafiłby na stosik prasy “do przeczytania”, gdy będę miała więcej czasu... (sic!) a tak przejrzałam go od deski do deski szukając kolejnych wskazówek. Dziękuję “I.S” (Ilona Szajkowska- redaktor naczelna?)!
Zgadza się: Retro rządzi! Retro plus mocne kolory!
Lubię poszukiwać trendów zawsze i wszędzie, tym bardziej ucieszył mnie prezent od Śnieżki. Oprócz wspaniale i profesjonalnie wydanego albumu “Trendy 2017” dotarłam szkicownik i kolorowanki wnętrzarskie. A oprócz tego spełnienie moich marzeń z dzieciństwa. 72 kredki Mondeluz! Może tego nie wiecie, ale ja kocham te kredki! Kiedyś jak byłam jeszcze w podstawówce lub na początku liceum, nie pamiętam dokładnie dostałam od mojego chrzestnego opakowanie kredek Mondeluz. Od tamtego czasu minęło kilkanaście lat a one wciąż mi towarzyszą. Nadal leżą w pięknym metalowym opakowaniu, choć niektóre są już tak malutkie, że trudno utrzymać je w ręku. Uwielbiam je! Służyły mi wiernie przez całe studia, gdzie zmuszano mnie do rysowania i kolorowania map fizycznych, towarzyszą mi w pracy i w chwilach relaksu. Noszę je zawsze w mojej czerwonej walizce!
Koniecznie napiszcie mi czy Wy też macie problem z zorganizowaniem czasu na relaks i czy wspólnie zainspirujemy się do zmian?
Mam też dla Was prezent!
Recenzję książki ART DECO możecie przeczytać tutaj: PRZEWODNIK PO STYLU ART DÉCO
Rozdanie trwa do czwartku 1.06 do 23.00 a jedyne co trzeba zrobić to napisać w komentarzu pod tym postem odpowiedź na pytanie: Co najbardziej lubisz robić w życiu? Wszyscy jesteśmy dziećmi, więc prezent na dzień dziecka mam dla was jak znalazł 🙂
EDIT: Książka Art Deco Przewodnik dla kolekcjonerów frunie do Agaty Baran za kultywowanie wymierającej tradycji pisania listów. Podziwiam!. Proszę o kontakt mailowy conchitahome.blog@gmail.com.
W ten weekend nie zabrakło mi czasu na relaks. Wypoczęłam w bardzo aktywny sposób na Blog Conference Poznań. Wspaniałe warsztaty, niezwykli ludzie i masa inspiracji. O tym jak było w zeszłym roku i dlaczego warto odwiedzać takie imprezy przeczytacie tutaj: Działo się! Co roku jak jadę mówię sobie: po co ja tam jadę, ja wszytko wiem, a jak wracam jedyne co mogę powiedzieć o sobie: jaka ja głupia byłam! Znów dostałam obuchem w głowę, znów nauczyłam się maaaasę rzeczy, znów wiem jak żyć 🙂 Warto było tam pojechać! Dziś jestem totalnie skołowana, myśli przelatują jak w kołowrotku a ja staram się uchwycić choć jedną i zabrać się do działania.
A ja Wy spędziliście weekend?
W przyszły weekend na pewno sięgnę po jakąś ciekawą książkę oraz planuję wybrać się do muzeum. Nie zabraknie też tematów związanych z Dniem Dziecka. Przygotujcie się również na relacje z dwóch ciekawych wydarzeń, które odbyły się w zeszłym tygodniu.
PS.Wstrzymaj wskazówkę to tytuł,który wpadł mi do głowy w biegu. Nie jest może jakimś szczytem elokwencji. Macie może pomysł na jakiś tytuł mniej drażniący?
EDIT: Zmiana tytułu Wstrzymaj wskazówkę na po prostu “Mój czas”
By z zegarem biec co tchu. Gdy do przodu zegar rwie. Ty ustaw się na nie i cała wstecz! Wstrzymywany jednak drgnął. Wskazówkę ujmij w dłoń i cała wstecz!