Stary dobry roczek pożegnał nas definitywnie. Nie wiem jak jest u Was ale ja z nadejściem Nowego Roku mam nowe problemy. Zaczęło się od awarii komputera. Mądra Conchita za radą mężusia zainstalowała na swoim komputerze kolejny program antywirusowy nie deinstalując poprzedniego. Efekt: oba programy zwalczały się wzajemnie. Na mój komputer trafiły setki wirusów uniemożliwiając na nim jakąkolwiek pracę. Nowy Rok przyniósł też całkowite bankructwo. O ile koszt robocizny przy wykonaniu tynków można było przewidzieć to całkowicie zaskoczył nas koszt materiałów. Przy 60m2 i 200 m2 powierzchni tynków kupiliśmy już ponad 400 worków gotowej zaprawy tynkarskiej, każdy po 25kg i każdy wniesiony w pocie czoła przez mojego męża i resztę rodziny. Całe szczęście możemy na nich liczyć, nic bez nich byśmy nie zdziałali. W tym tygodniu tynkarze sprzątają już mieszkanie. Mamy zrobione tynki J Najbrudniejszy etap mamy już za sobą! Jesteśmy na etapie wybierania glazury. Mamy już wybraną do kuchni i łazienki. Jedno z tych zdjęć już pokazywałam jako moją inspirację. Wreszcie udało mi się znaleźć odpowiednie płytki w odpowiednim kolorze. Uparłam się na delikatny fiolet i biel, właściwie to nie fiolet a wariacja wokół koloru ultramaryny. W salonie z glazurą pan sprzedawca z taką litością i współczuciem spoglądał na mojego męża gdy powiedziałam jaki chce kolor glazury. Próbował mnie jeszcze przekonać stwierdzeniem „Musi się pani zastanowić nad wyborem koloru. Teraz się pani podoba ale za kilka lat… glazurę wybiera się na długi czas i będzie musiała pani z tym kolorem żyć…” Wreszcie się zreflektował że jesteśmy klientami i załagodził sprawę „To pani wybór. O gustach się nie dyskutuje.” Szukamy teraz odpowiednich płytek do toalety. Moja Psianka wykiełkowała! Jest jeszcze malutka i delikatna ale odpowiednio pielęgnowana powinna się wzmocnić. Opatulona ciepło może doczeka do wiosny!
1,8K
previous post
Solanum
next post