Kupiliśmy nie jeden stary dom a dwa! Kiedy ogłosiłam to na Insta story wiele osób zapytało mnie jak to możliwe? Mówiłam Wam niejednokrotnie, że kocham stare domy i chciałabym uratować je wszystkie. Nic więc dziwnego, że na jednym nie poprzestałam. Ale spokojnie, na razie nie dysponuję takim majątkiem, żeby było mnie stać na ratowanie każdego pięknego domu. A jak się okaże za chwilę, to nie jest to tak szokujące, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Dziś zapraszam Was znów na wycieczkę do starego domu, bo planuję wyciągnąć kolejnego asa z rękawa.
Pamiętacie 4 rzeczy, które sprawiły, że powiedziałam tak w poście: Kupiliśmy stary dom:
4 RZECZY, KTÓRE SPRAWIŁY, ŻE POWIEDZIELIŚMY „TAK”
- funkcjonalność i piękny układ pomieszczeń – nie mogłam sobie wymarzyć lepszego. Na powierzchni ok 120 metrów mam: 3 sypialnie, kuchnię, 2 łazienki salon z oddzielną jadalnią, kuchnię , garderobę i ogród zimowy.
- ogród z potencjałem; przepiękny ogród skradł mi serce od pierwszego wrażenia
- cena, po oglądaniu nieruchomości w Milanówku, Brwinowie, Podkowie Leśnej cena była przynajmniej o 30% niższa
- dużo pomieszczeń gospodarczych – dodatkowy metraż
No właśnie. Powiedziałam prawdę, ale nie całą. Jestem realistką. Wiem, że z dwójką dzieci na powierzchni 120 metrów pomieścilibyśmy się w pełni. Układ pomieszczeń jest piękny i wystarczający dla czteroosobowej rodziny, gdybym miała inną pracę niż moja. Wiecie, z czym wiąże się praca blogera, kiedy na przykład robi sesję produktową dla marki? Z odbieraniem od kuriera czterech pudełek wielkości 30 × 40 z produktami do sesji lub jak w przypadku współpracy z pewną marką, 6 dywanów. Moje 60-metrowe mieszkanie przeżyło już niejedno oblężenie. Mój mąż przy kupnie domu postawił mi jeden warunek: nie przynoś pracy do domu!
Zobaczcie jak wygląda plan naszego domu:
Jest wszystko kuchnia, dwie łazienki, 3 sypialnie, garderoba, ale brakuje jednego pomieszczenia: mojego biura!
Dom ma powierzchnię (bez uwzględniania skosów) 167 metrów kwadratowych. W ofercie sprzedaży napisane było 120 metrów a w akcie sprzedaży 98 metrów! Powiem Wam, tylko że powierzchnia, jaka figuruje w dokumentach, została przed nami ukryta i dowiedzieliśmy się o tym podczas podpisywania aktu notarialnego. Pan właściciel uwijał się jak piskorz, kiedy zapytaliśmy go, dlaczego cały czas mówił 120 metrów. Prawda jest taka, że ponieważ nie ma żadnych planów tego domu z czasów, kiedy był budowany, to każdy mierzy tę powierzchnię, jak chce.
Ogólnie 120 czy 98 metrów to mało. Pewnie byśmy się nie zdecydowali na zakup, gdyby nie pewien atut tej inwestycji. Drugi dom. Niewielki piękny, stary dom, oddalony od naszego o zaledwie 5 metrów i dający nam ogromne możliwości.
Wyobrażacie sobie?
– oddzielne biuro z oddzielnym wejściem
– wszelkie paczki, sesje zdjęciowe odbywają się poza domem *mąż zachwycony.
– nigdy więcej pracy w domu,
– można zapraszać klientów do omawiani projektów.
Nasz domek prezentuje się tak:
Ma ok. 50 metrów, z czego biuro razem z przedsionkiem ma 17 metrów. Oprócz biura w doku jest też sauna i warsztat z dzielnymi wejściami:
Pomiędzy jednym a drugim domkiem jest około 6 metrów:
Na strychu znalazłam kilka skarbów, bo jak widać, było tam wrzucane wszystko, co jest cenne, a nie jest już przydatne. A strych moi drodzy też ma potencjał i na pewno kiedyś stanie się przestrzenią w pełni użytkową.
Absolutnie nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła przenieść wszelkie papiery do biura, kiedy będę mogła zaaranżować tę przestrzeń.
To moje oczko w głowie, dlatego już teraz zajęłam się wymianą elektryki czy położeniem rur do ogrzewania (domek nigdy nie był ogrzewany). Jak będzie wyglądało moje królestwo, przekonacie się już wkrótce? Absolutnie nie mogę się doczekać efektu kolorystycznego. Na razie czekają nieparce takie jak renowacja starych okien. Tak, tutaj są stare okna z przepięknymi klamkami i mam zamiar zrobić nich prawdziwe cudeńka. I to podoba mi się w nim najbardziej. Tam zachowała się stara drewniana podłoga, stare drzwi, stare okna, stary kredens, czyli 100% zachowanych oryginalnych elementów.
A co nowego dzieje się w starym domku? Moja ekipa remontowa idzie jak burza. Sypialnia już prawie gotowa. Czas pomyśleć o jej wykończeniu i dobrać odpowiedni dodatki w kolorze nude. Nie wiem, czy już to pisałam, że tak strasznie się ciesze z tego, że machina remontowa ruszyła. Wszystko tak pięknie się zmienia.
Dziś spotkałam inkasenta. W tak małej miejscowości, jak moja wszyscy się znają. A pan przychodził spisywać licznik tutaj od 20 lat. Powspominaliśmy strych właścicieli. Zasmuciłam go wiadomością, że właścicielka tego cudnego ogrodu już nie żyje. Naprawdę zasmuciłam. Człowiek, który chodzi po domach, zna niejedną rodzinę, niejedno widział i o niejednym mógłby sporo opowiedzieć. W tym domu była miłość i czuło ją się na każdym kroku. Pan tego domu z czułością zwracał się do swojej ukochanej mówiąc przy wszystkich „moja pani“. To miłość, która przezwyciężyła wiele przeciwności, trudna miłość. Miłość, która można by powiedzieć przyszła za późno, kiedy każda z osób miała już poukładane życie. Ten dom to był ich azyl. Ten dom to był ich nowy początek. Pan inkasent zapytał nie od razu:
Widziała pani, jak ona malowała. Widziała pani te obrazy? Jakże ona malowała tych impresjonistów.
Tak widziałam. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam dom, na każdym skrawku ściany wisiały obrazy właścicielki. Nie oddała żadnego obrazu. Każdy został starannie spakowany i zabrany. Każdy był dla niej ogromnie cenny.
Tak się cieszę, że mam pod skrzydłami aż dwa stare domy! Tyle szczęścia…
Zapraszam Was na pozostałe części cyklu Never ending Story:
NUDE NA NUDĘ, CZYLI ODROBINA INSPIRACJI DO SYPIALNI
STARY DOM: PLANY REMONTOWE CZ. 1
STARY DOM: TRENDY DRZWI DWUSKRZYDŁOWE
STARY DOM – ZAJRZYJMY DO ŚRODKA
KUPILIŚMY STARY DOM – 4 RZECZY, KTÓRE SPRAWIŁY, ŻE WIEDZIELIŚMY, ŻE TO TEN
NEVER ENDING STORY: STARY DOM W MILANÓWKU
NEVER ENDING STORY: MAGICZNE STARE OGRODY
NEVER ENDING STORY: CENY DZIŁEK W OKOLICACH WARSZAWY
NEVER ENDING STORY: CHCĘ KUPIĆ STARY DOM, ALE JAKI?
NEVER ENDING STORY: O WILLI SZEMBEKÓW I ZŁAMANYM SERCU