Wreszcie wróciłam z mojej 3 tygodniowej wyprawy. Przed wyjazdem wszystko kręciło sie wokół niego a inne rzeczy były odkładane na później. Po powrocie dopadła mnie lawina niezałatwionych spraw 🙂 Ale wiatr, który nabrałam w żagle nie słabnie więc wykorzystuję tą energię gdzie tylko się da. Nowe inspiracje czają się w głowie. Zafascynowanie kuchnią tajską nie słabnie. Mogłabym jeść ryż na różne sposoby na okrągło…dlatego już niedługo w kuchni pojawi się wok. Ale najpierw muszę przygotować pomieszczenie, które później będę z dumą nazywać kuchnią… Kilka zdjęć z Kambodży – Angkor Wat.
A tak wyglądali państwo młodzi podczas sesji na tle Angkor
Jedzonko za którym szaleję
Miejsce jak z widokówki…gdy tam trafiłam myślałam że biorę udział w kręceniu wideoklipu dla biura podróży…mały raj na ziemi – Koh Phangan
Jutro mam nadzieję pochwalę się pierwszymi zdjęciami kuchni bo fachowcy wkraczają do akcji. Wreszcie skończy się dla nas piknikowe życie na jednym palniku kuchenki elektrycznej. Kuchnia jest, czeka na montaż i już niedługo będzie w użytku. Z jej dostarczeniem tez przeżyliśmy chwilę zgrozy. Moment jej odebrania akurat wypadał na termin kiedy byliśmy daaaleko stąd. Zaraz po powrocie odzywamy się do firmy kurierskiej żeby nam dostarczyli piekarnik a oni że piekarnik został odebrany i zrobił to niejaki pan P. (którego nazwisko słyszeliśmy pierwszy raz w życiu). Po dwóch dniach nerwówki i na prędce klecenia podań do sądu piekarnik do nas wreszcie trafił a pan P. okazał się kierownikiem magazynu na który towar został dostarczony. Kilka inspiracji kuchennych:
źródło
źródło
Szczęśliwe powroty
939
previous post