Wszystko zaczęło się od artykułu znalezionego w “Ładny dom” nr 01/2008. Wtedy jeszcze mgliście wyobrażałam sobie jak powinien wyglądać mój dom, oraz jakie powinny być w nim klamki. Założenie było proste: chciałam odtworzyć te, które zostały ukradzione z mieszkania podczas generalnego remontu w latach 60 – tych. Z tamtych czasów w mieszkaniu ostały się zaledwie trzy mosiężne klamki (jedna w oknie, jedna przy drzwiach wewnętrznych a jedna przy wejściowych). W pozostałych drzwiach klamki wyglądały mniej więcej tak: Wiedziałam już, czego chcę. Przy okazji (jak już wreszcie będą zamocowane na odremontowanych drzwiach) pokażę ocalałe klamki. Zrealizowanie marzenia okazało się trudniejsze niż przypuszczałam, bowiem oferta sklepów z klamkami mosiężnymi retro mówiła wyraźnie: “Nie stać cię na to!”. I wtedy właśnie znalazłam “Ładny dom” nr 01/2008 zestawienie różnych klamek, gdzie moją uwagę zwróciła firma Klamber. Zapamiętałam ich ofertę i kiedy przyszła pora na kupno klamek pojechałam do znalezionej na stronie internetowej siedziby firmy. Okazało się że Klamber to firma rodzinna mieszcząca się w warsztacie na posesji właścicieli – pani Beaty i pana Roberta Jesiotr. Państwo Jesiotr mają stałą ofertę, ale można u nich zamówić wyroby na specjalne zamówienie. Dowiedziałam się o tym kiedy miałam w planach wymianę nóg u wanny na mosiężne, zdobione i pytałam czy byliby w stanie coś takiego wykonać. Termin realizacji byłby dłuższy, ale z zamówieniem czegoś takiego nie byłoby problemu. Miałam tylko dostarczyć zdjęcie lub rysunek jak to ma wyglądać. Ja zamówiłam klamki noszące nazwę warszawskich 🙂 Zamówione klamki dostałam po dwóch dniach (dostarczone do domu bo pan właściciel wybierał się akurat do Warszawy) a za jedną zapłaciłam zaledwie 40 zł (taniej niż podawał “Ładny dom”). Tego typu klamki w supermarketach można kupić za minimum 150 zł. Następnym zamówieniem realizowanym przez Klamber było wykonanie klamek okiennych do całego mieszkania. Przy okazji mojej wizyty w warsztacie podziwiałam klamki jakie wykonywano na specjalne zamówienie kontrahentów z USA. Wyglądały jak z domu Carringtonów z Dynastii. Oto moje klamki okienne: Obecnie czekam na zamówione przeze mnie elementy do zlewu, umywalek i wanny. Niedawno w mieszkaniu pojawiły się baterie. Bardzo mi się podobają, ale cały efekt psują chromowane korki – odpływy: Jeśli ktoś ma jakiekolwiek trudności ze zrozumieniem mojego wywodu to korkiem – odpływem nazywam ta metalową cześć zaznaczoną strzałką. Powiedziałam NIE! Niestety nigdzie nie znalazłam firmy produkującej mosiężne korki. Jedyne jakie się pojawiały to z technologią Click-Clack, ale te z kolei zupełnie nie pasowałyby do moich baterii. Byłam mocno zdeterminowana, gdyż cały czas pamiętałam te oryginalne korki – odpływy od naszej wanny, które 1,5 roku temu, podczas remontu sieci hydraulicznej zostały wymienione (bez mojej wiedzy) na paskudne blaszaki. Najbardziej żal mi było odpływu (elementu mieszczącego się na boku wanny służącego jako zabezpieczenie przed przelaniem się wody), który przy okazji był elementem zdobiącym. Nie mogłam patrzeć na wannę retro z czymś tak paskudnym. W jednym z supermarketów budowlanych widziałam wannę całą z miedzi za ponad 9000zł, która też odpływy miała z chromu. Może komuś się to podoba, ale na pewno nie mnie. Czemu na rynku nie ma producenta typowych ozdobnych odpływów – korków. Przecież diabeł tkwi w szczegółach. Taki chrom może popsuć cały efekt. Czekam z niecierpliwością na dostawę i zobaczymy co z tego wyjdzie bo odpływ (ten z boku wanny) narysowałam od ręki (z pamięci) i jestem ciekawa, czy udało mi się przekazać o co mi chodzi. Efekty oczywiście pokażę. Przepraszam za ubogie słownictwo (odpływy, korki itp.), ale naprawdę nie wiem jak fachowo nazywają się te elementy.
Klamki
1,2K
previous post