Choć myślami jestem już z Wielkanocą, która zbliża się wielkimi krokami, to nie mogę sobie odmówić przyjemności pochwalenia się swoją pracą, która zajęła mi ostatnie trzy tygodnie. Ja dziś chciałabym się Wam pochwalić swoją pracą, którą zajmowałam się ostatnie 3 tygodnie. Chichot losu polega na tym, że gdy popatrzycie na zdjęcia before and after to różnica jest prawie niezauważalna. Przez ostatni miesiąc zajmowałam się renowacją starych 100-letnich drzwi, które były ostatnim etapem remontu sypialni. Cieszę się, że je oczyściłam i sprawdziłam, co kryje się pod tą warstwą grubej, pożółkłej farby.
Robiłam te drzwi prawie miesiąc. Za każdym razem, kiedy biorę się za renowację drzwi, a musicie wiedzieć, że w moim starym mieszkaniu w kamienicy oczyściłam swego czasu wszystkie drzwi, oszukuję się, że zajmie mi to tylko chwilkę. Kiedyś nawet popełniłam post o tym jak złą decyzją było zatrzymanie starych drzwi framug (ha, ha, ha), ale pisałam go z perspektywy zmęczonej opalaniem dziewczyny, która miała ich już ich serdecznie dość. Teraz widziałam co mnie czeka i jak najbardziej świadomie stwierdziłam, że drzwi w takim stanie będą mnie drażnić za każdym razem kiedy będę je otwierać lub zamykać!
Kocham stare drzwi miłością wieczną i obsesyjną. Nie mogę sobie wyobrazić, że wyrzucam stare drzwi, bo skrzypią lub się nie domykają. Mam patenty na każde drzwi i nie pozwalam ich tknąć. Ratuję stare drzwi, o czym świadczyć może fakt, że pół garażu zajmują stare drzwi uratowane z remontu mieszkania w kamienicy. Tak już mam i to od dawna, odkąd sięgam pamięcią. Nie rozumiem, jak można zamienić stare grube drzwi, na takie z tektury. Cierpię niesamowicie, bo muszę znosić dwie pary takich drzwi na piętrze. Już snuję palny, co z nimi zrobię, jak tylko wyjdę z remontowego dołka finansowego. Długo u mnie nie pobędą, bo aż mnie skręca, jak na nie patrzę.
Stare drzwi mają prawie 6 cm grubości! Są bardzo ciężkie. Nawet drzwi w kamienicy miały tylko 4 cm! Jak mogłabym się pozbyć takiego drewna!
Najpierw musiałam pozbyć się starej farby. To wyjątkowo śmierdząca robota.
Okazało się , że po zdarciu farby drzwi w niektórych miejscach są w opłakanym stanie. Gdzieniegdzie widoczne były korytarzyki zrobione przez kołatka domowego oraz liczne dziury po kornikach.
Po usunięciu farby trzeba było dokładnie oszlifować drzwi z pozostałości po starej farbie podkładowej, którą trudno było usunął za pomocą opalarki.
Przed malowaniem należało pozbyć się wszystkich ubytków. Za pomocą szpachli zatykałam każdą dziurę. Jak się pewnie domyślacie kosztowało mnie to sporo cierpliwości.
Klamki, zamontowane prze byłych właścicieli też pożegnałam bez żalu. Wiedziałam, że w starym domu chcę tylko i wyłącznie mosiężnych klamek z odzysku lub reprodukcji starych szyldów otwockiego lub warszawskiego. Wiecie, ze w latach przedwojennych można było rozpoznać dzielnicę Warszawy patrząc tylko na rodzaj klamki okiennej? Szkoda, że tak mało można znaleźć w internecie informacji na temat strych szyldów w oknach i drzwiach.
Jako podkład pod farbę właściwą użyłam Magnat farba gruntująca do wnętrz. Od jakiegoś czasu używam tego podkładu zawsze, kiedy chce coś zagruntować i wcale nie musi być to tradycyjna ściana. Używałam go jako primera do malowania płytek , jak i jako podkład do drewna.
Po zagruntowaniu uzupełniłam jeszcze kilka ubytków, które ujrzały światło dzienne, gdy pobieliłam drzwi.
Przy okazji malowania drzwi wykorzystałam kilka nowości Blue dolphin. Ponieważ farbę olejną jest bardzo trudno wyczyścić zabezpieczyłam ubranie kombinezonem ochronnym do malowania. Nie ważne, że wyglądałam w nim jak wieloryb, co zresztą zdążyłam uwiecznić nawet na zdjęciu powyżej. Ważne, że spełnił swoją funkcję i z całego malowania wyszłam bez kropki farby na ubraniu. Oczywiście pobrudziłam się tam, gdzie kombinezon nie mógł mnie już uchronić. Nowy kombinezon to nic w porównaniu z moim nowym patentem na mycie brudnych kuwet po farbie olejnej. Już od jakiegoś czasu zabezpieczam kuwety folią, aby nie musieć myć ich za pomocą rozpuszczalnika. Teraz znalazłam gotowy produkt BlueDolphin, czyli wiaderka z wkładami wymiennymi Eko-inset, które pomalowaniu wyrzucamy do kosza (więcej remontowych nowości znajdziecie na fb marki).
Wystarczy nalać farby do wkładu, a nie bezpośrednio do wiaderka i po malowaniu zdjąć jeden z 5 wkładów Eko-inset i wyrzucić do śmietnika.
Do pomalowaniu drzwi użyłam sprawdzonej farby Śnieżka Supermal emalia olejno – ftalowa w kolorze białym. Jej zielonego odpowiednika używałam przy okazji malowania drzwi w zaułku zielonym (pamiętacie ten mikro projekt?) ZAUŁEK ZIOŁOWY: MALOWANIE ŚCIAN I DRZWI. Już wtedy mówiłam Wam, że nie przepadam za emaliami olejnymi, ale za to przepadam za ich skutecznością! W przypadku drzwi, które kocham przemalowywać, wyjścia są dwa: albo malujemy “akrylówką” i zabezpieczamy lakierem albo musimy przecierpieć malowanie farbą olejną ftalową.
Mam też wrażenie, że po pomalowaniu farbą olejną uzyskany kolor jest znacznie intensywniejszy niż w przypadku farb akrylowych (choć to to zapewne tylko moje odczucia).
Po skończonym malowaniu wkład usuwamy bez zabrudzenia rąk.
Kiedy drzwi były już pomalowane, musiałam je zostawić uchylone do wyschnięcia. Niestety na parterze domu cały czas trwała zawierucha remontowa. Co tu zrobić pomyślałam? Zostawię otwarte drzwi i po raz trzeci będę musiałam myć sypialnię. Postanowiłam założyć kurtynę na drzwi. Najpierw wokół framugi przyklejamy taką taśmę dwustronną.
Po przyklejeniu taśmy do framugi zdejmujemy folię z drugiej strony.
Do gotowej taśmy przyklejamy kurtynę.
A jak prezentują się drzwi po metamorfozie? Śmieję się, że przed malowaniem drzwi były za żółte i odznaczały się na tle ściany, a teraz to ściana jest za żółta do tak białych drzwi.
Aby poczuć się jak w domu chciałam zainwestować w mosiężna klamkę, taką samą jak mamy w mieszkaniu. Niestety, te które znalazłam miały rozstaw 72 cm a jak potrzebowałam 90 cm. W końcu skończyło się na tym, że wzięłam moją ulubioną klamkę z mieszkania a tak kupiłam bardzo podobne tylko z mniejszym rozstawem. Na takie drobiazgi, które dopełniają całości nie będę nigdy żałować pieniędzy. Uwielbiam te klamki! Niedługo zobaczycie moje nowe nabytki przy okazji metamorfozy drzwi łazienkowych.
A Wy lubicie stare drewniane drzwi? Odnawiacie czy wyrzucacie?
MALOWANIE DRZWI: DLACZEGO BOIMY SIĘ CIEMNYCH KOLORÓW?
ZAUŁEK ZIOŁOWY: MALOWANIE ŚCIAN I DRZWI
Za pomoc w realizacji posta dziękuję marce Śnieżka.