Przedłużacze – temat, nad którym nigdy się głębiej nie zastanawiałam. W moich projektach wnętrz zawsze dbałam o estetyczne włączniki i kontakty, traktując je jak biżuterię dla ścian. To elementy, które są widoczne i które powinny dobrze komponować się z wystrojem. Ale przedłużacze? Zawsze miałam wrażenie, że dobrze zaprojektowana instalacja elektryczna eliminuje potrzebę ich stosowania. W końcu, jeśli elektryka jest zaplanowana właściwie, to każde urządzenie powinno mieć swoje miejsce i dostęp do gniazdka.
Jednak ostatnio coś zmieniło moje myślenie. Natknęłam się na artykuł w jednej z anglojęzycznych gazet wnętrzarskich, który opowiadał o nowej serii przedłużaczy wypuszczonych przez IKEA. Nie są to zwykłe, plastikowe listwy, które ukrywamy za meblami – to przemyślane, designerskie elementy wnętrza, które mają być eksponowane. I wtedy zaczęłam się zastanawiać: czy przedłużacz może być nie tylko funkcjonalny, ale i ładny?
Przedłużacz jako element wnętrza
Przyznaję – zawsze starałam się unikać przedłużaczy. Uważałam, że ich obecność świadczy o błędzie w planowaniu elektryki. Ale czy na pewno? W końcu w wielu domach i biurach są miejsca, gdzie niezależnie od tego, ile gniazdek zaprojektujemy, przedłużacz i tak będzie potrzebny. Biurka z komputerem, stanowiska do pracy kreatywnej, przestrzenie do ładowania wielu urządzeń – w takich miejscach przedłużacz często jest nieunikniony.
Skoro więc musimy go używać, to dlaczego nie sprawić, żeby był estetyczny? Dotychczas wybierałam minimalistyczne modele, które łatwo ukryć. Tymczasem nowy trend idzie w zupełnie inną stronę – przedłużacz ma być widoczny i stanowić część aranżacji.



Nowy trend: designerskie przedłużacze
Po lekturze wspomnianego artykułu zaczęłam zgłębiać temat i poszukałam dostępnych na rynku opcji. Okazuje się, że wybór jest całkiem spory. Oprócz wspomnianej serii IKEA, znalazłam kilka naprawdę ciekawych przedłużaczy od innych marek – w pastelowych kolorach, z eleganckimi detalami, w niestandardowych kształtach. Niektóre wyglądają wręcz jak element dekoracyjny, który może ozdobić przestrzeń zamiast ją szpecić.
Ale jest jedno „ale” – cena. Standardowy przedłużacz można kupić za 20–30 zł. Tymczasem te designerskie modele zaczynają się od 99 zł, a niektóre zagraniczne marki oferują przedłużacze za 250 zł i więcej. Pytanie więc brzmi: czy warto zapłacić za estetykę przedłużacza?

Czy warto inwestować w designerski przedłużacz?
Z jednej strony, estetyczne przedłużacze mogą być świetnym rozwiązaniem do wnętrz, w których ich ukrycie nie jest możliwe. Jeśli mają być na widoku, to czemu nie wybrać modelu, który dobrze wygląda?
Z drugiej strony, nadal trudno mi zaakceptować myśl, że przedłużacz może być „ozdobą”. Przyzwyczailiśmy się do tego, że takie rzeczy raczej chowamy, niż eksponujemy. I oczywiście – wyższa jakość oraz ciekawy design wiążą się z wyższą ceną. Ale czy jesteśmy gotowi płacić 100 zł lub więcej za coś, co do tej pory traktowaliśmy jako konieczność, a nie dekorację?

Jeśli interesuje Cię świadomy design, mam coś dla Ciebie!
Sama wciąż się nad tym zastanawiam. Z jednej strony – ciekawy koncept. Z drugiej – cena wciąż wydaje mi się wysoka. Dlatego jestem bardzo ciekawa Waszej opinii!
Czy uważacie, że designerskie przedłużacze to dobry pomysł? Czy kupilibyście pastelowy przedłużacz za 99 zł? A może dla Was przedłużacz to po prostu przedłużacz i najlepiej, jeśli jest niewidoczny?
Dajcie znać w komentarzach – chętnie poznam Wasze zdanie!

Jeśli lubisz dobrze zaprojektowane wnętrza i chcesz podejmować świadome wybory w swoich projektach, zapraszam Cię do zapoznania się z moją kursoksiążką „Styl we wnętrzach”. Znajdziesz w niej mnóstwo inspiracji, wskazówek dotyczących aranżacji oraz fascynujące historie designu – na przykład o tym, jak kształtował się skandynawski styl, który dziś jest tak popularny.
Chcesz zobaczyć, co znajdziesz w książce? Pobierz darmowy fragment! Zapisz się na mój newsletter i otrzymaj bezpłatny rozdział książki, który pozwoli Ci lepiej poznać jej zawartość.
Więcej szczegółów znajdziesz [TUTAJ].