DIY: renowacja szafki część 1

by Kasia Bobocińska
Wszystko zaczęło się o tej historii:

“Wczoraj
krążąc z wózkiem po osiedlu dostrzegłam szafkę. Stała sobie niepozornie
pod jednym ze śmietników. Oczy mi się do niej zaświeciły, więc niemal
paląc gumy w wózku pognałam do niej z ogromną szybkością. A tam
„zebranie zarządu”. Dwóch okolicznych „murków” debatuje nad moim
znaleziskiem popijając wiśniowym trunkiem. Rozmowy w stylu:
-„Tu się pomaluje, tam się doklei i się opchnie za stówkę”
Odpuściłam
i wycofałam się na z góry upatrzoną pozycję, czyli po zakupy. Szafka nie
dawała mi jednak spokoju i postanowiłam podjechać pod śmietnik jeszcze
raz. Sytuacja się rozwinęła bo do „bandy” dotarł ich herszt, czyli
zapewne żonka jednego z panów. I takie oto toczyły się rozmowy:
-„Gdzie będziesz brał za dużo roboty….” – Znów wycofałam się do domu.
Szafka jak szafka, nic specjalnego, ale szafka, której nie mogę mieć –
to zdecydowanie podniosło w moich oczach wartość tego mebla. Cały
wieczór nie dawała mi spokoju. Czy ją zabrali? Dziś wykorzystując manewr
taktyczny podjechałam z mężem pod śmietnik (biedaczek niczego się nie
spodziewał) a ona tam stała. Mam ją, moją zdobyczną szafkę. Radość.
Odpuścili ją. Zrobię z niej cacko a oni niech żałują 🙂 ps. a z mężem mamy ciche dni, nie może przeżyć, że ściągam do domu takie coś…”

  I tak ocaliłam tę oto szafkę.

Na pierwszy rzut oka w całkiem dobrym stanie. Niestety miała dużo ubytków. Kiedy je zobaczyłam, pomyślałam: “jednak wiedzieli co robili, że jej nie wzięli”. Sporo pracy, dodatkowe koszty, dużo czasu, który trzeba poświęcić, żeby doprowadzić ją do porządku.

Zardzewiałe zawiasy. Przymocowane za pomocą gwoździ.

Trzeba było je usunąć, choć takie zawiasy zawsze mnie pociągają. Tak pięknie widać po nich upływający czas. Wiem, jestem dziwna.

To jednak nic. Najgorzej wyglądał blat. Była w nim ogromna dziura. Zupełnie się nie spodziewałam tego, w jaki sposób stolarz lata temu przymocował blat tej szafki. Nie został on przybity. Nie został przykręcony. On został nasunięty. Składał się z dwóch części i kiedyś te dwie połówki idealnie do siebie pasowały. Kiedyś. Teraz rozdzielała je 3 milimetrowa szpara. Trzeba było coś z tym zrobić.
Najpierw trzeba było przykleić wszystkie ubytki. 
Jaki klej nadaje się idealnie do drewna? Pewnie od razu przyszedł Wam klej na W…. i nie pomyliliście się, ja też o nim pomyślałam w pierwszej kolejności. Postanowiłam jednak wypróbować nowy produkt. Czy wiecie, że  Soudal oprócz dużego asortymentu chemii budowlanej ma też w swojej ofercie różnego rodzaju kleje? O rożnych sposobach aplikacji i wykorzystania ich produktów można przeczytać na blogu polubiszremont.pl.
Okazuje się, że Klej do drewna Soudal jest z tej samej rodziny klejów jak dobrze mi znany W….l, czyli winylowych. Jak te płyty winylowe? Świetnie nadaje się do klejenia miękkiego drewna sklejki, płyt wiórowych, papieru, kartonu i właśnie forniru.
Kiedy elementy były już przyklejone, użyłam szpachli do drewna w kolorze dębu. 
Kiedy szpachla wyschła dokładnie ją wyszlifowałam.
Podobnie jak wszystkie elementy szafki. Najpierw mechanicznie:

 A później ręcznie. Sporo pracy mnie to kosztowało.

Kiedy szafka była już przygotowana przyszła pora na szufladę. Teraz już wiem, że powinnam wybrać deskę o mniejszej szerokości. Przez zły dobór materiałów miałam dwa razy więcej pracy.
 Najpierw piłowałam.

 Potem przyszła pora na skręcenie szuflady.

Kidy blat był już wyszlifowany, szuflada zrobiona trzeba było zastanowić się co dalej. Opcje były dwie albo przykleić na blat fornir albo pomalować go farbą kryjąca. Postanowiłam spróbować trudniejszej opcji i z pomocą kleju Soudal przykleić fornir.
Najpierw zmoczyłam fornir. Dzięki czemu był bardziej plastyczny i łatwiej było go formować.
Dokładnie rozprowadziłam klej na szafce zanim położyłam na niej fornir. Wykorzystałam do tego wałek do malowania, ale klej można aplikować za pomocą pędzla lub szpachelki. Początkowo ma kolor biały a po wyschnięciu półprzezroczysty.

Następnie na fornir położyłam książki i był tak przyciśnięty przez ok.  2-4 godziny.
Niestety. Za pierwszym razem nie wyszło. Dlaczego? Zostawiłam za dużo forniru po bokach (ok 3cm). Kiedy chciałam je później zeszlifować fornir połamał się i postrzępił. Klej trzymał tak mocno, ze usuniecie forniru było bardzo trudne. Próbowałam za pomocą żelazka, ale tylko opalarka mnie uratowała.
Kiedy powierzchnia była już czysta położyłam znów klej. Gładko się rozprowadzał i był zupełnie bezwonny.
Tym razem wyszło nieźle ( po bokach przykleiły się kawałki tektury, które szybko zeszlifowałam).
A tak wygląda szafka z szufladą, na której tez położyła fornir.
Jesteście ciekawi efektu końcowego? Już niedługo druga część renowacji. Nowości i postępy możecie śledzić bezpośrednio na Instagramie:

Related Posts