O pięknej blondynce, która rozpraszała technika, czyli odpowiedź na zarzuty o oszustwo

by Kasia Bobocińska

    SONY DSC                       Po raz kolejny potwierdza się reguła, że najlepsze tematy na bloga pisze życie. Wyobraźcie sobie, że jakimś sposobem serwis, który opisałam w poście: Nikt nigdy nie próbował mnie tak oszukać, jakoś trafił na mojego bloga i postanowił odpowiedzieć na zarzuty. Opisywałam Wam wtedy awarię aparatu, który się nie włączał i diagnozę, jaką usłyszałam w serwisie Opto-Technika. Sytuację opisałam tak: Pani wzięła ode mnie aparat wyniosła na zaplecze. Wróciła po minutce z diagnozą: -To poważniejsza naprawa. Włożyliśmy naszą baterię i aparat się nie włączył. Uszkodzony jest silnik w module ładowania migawki. Koszt naprawy 450zł. Dobrze, że sprawdziłam wcześniej szacunkowy koszt takiej naprawy, wyceniany na 360zł i grzecznie podziękowałam temu serwisowi. Potem okazało się, że aparat jest w 100% sprawny a jedynie bateria była niesprawna. Wtedy jeszcze myślałam, że była nienaładowana. Przecierałam oczy ze zdziwienia czytając ich wyjaśnienie całego zdarzenia. W skrócie obronę serwisu można to podsumować tak:

“Piękna blondynka tak rozpraszała pana technika, że nie dokonał właściwej oceny uszkodzenia”

usterka Czyli zawiniła Pani a nie serwis “gdyż nie powinna absorbować technika w czasie pracy”. Dawno nie słyszałam tak kuriozalnego wyjaśnienia. A wystarczyłoby powiedzieć zwykłe przepraszam i nie pisać wyjaśnień, które zwyczajnie ośmieszają cały serwis.

“Oczywiście, zdarzały się przypadki, że ktoś przynosił sprzęt sprawny, a podejrzenie uszkodzenia wynikało np. z niewiedzy użytkownika”

Nie pisałam, bo już nie było takiej potrzeby, ale okazało się w końcu, że bateria nie była nienaładowana. Ona po prostu zupełnie padła i do niczego się już nie nadawała. Kupiłam nową. Widzę, że serwis ma specyficzne podejście do blondynek, którą ja również notabene jestem, oskarżając je o ogólną niewiedzę. Zarówno swoją pracownicę jak i mnie potraktował jak przysłowiowe “blondynki”. I jeszcze jedna kwestia. Nie usłyszałam w serwisie: Proszę zostawić aparat, sprawdzimy, co to takiego. Gdybym zostawiła tam aparat jednocześnie zdecydowałabym się na poniesienie kosztów, które zostały mi przedstawione (450zł) i nie maiłabym gwarancji, że “uczciwy serwis” właściwie oceni “usterkę” i odstąpi od kosztów. SONY DSC                       I na koniec, pomimo, że jestem “blondynką” nie wierzę w takie przypadki:

“nasz akumulator również mógł być rozładowany”

Reasumując, nie ważne jak powabna i rozpraszająca Pani pracuje w serwisie Opto-Technika i jakie czynności powinny być w stosunku do mnie, jako klienta zastosowane a nie zostały, szybkość oceny usterki na podstawie 2 minutowych oględzin i wycena jej na kwotę będącą połową ceny aparatu już powinna do tego serwisu zniechęcać. Cieszę się jednak, że moja ocena zaistniałej sytuacji dotarła aż tak daleko, że mógł ją przeczytać ktoś z serwisu. Mam nadzieję, że zmieni to nastawienie do klienta (choćby możliwość bezpłatnej oceny uszkodzenia). Szkoda tylko Pani blondynki, która została w tej całej sytuacji kozłem ofiarnym. SONY DSC                       Follow on Bloglovin

Related Posts