Gadżety dla mamy, czy dla dziecka? cz.3

by Kasia Bobocińska
Ponieważ moja córeczka skończyła 2 miesiące postanowiłam zaopatrzyć ją w jakieś edukacyjne gadżety. Mój wybór padł na pierwszą książeczkę dla mojego dziecka. I utonęłam w morzu mniej lub bardziej udanych produktów. Zobaczcie co znalazłam. I na czym w końcu się skończyło.

Na początku wpadłam na pomysł kupienia tej dwustronnej książeczki. KSIĄŻECZKA TINY LOVE: tlbook0 tlbook ksiazeczka-interaktywna_1092 Cena z allegro: 42,50zł Rozsądek jednak zwyciężył i stwierdziłam, że nie wydam na książeczkę dla malucha ponad 40 zł. Jej niewątpliwą zaletą jest możliwość powieszenia na łóżeczku, oraz kolorystyka. O ile większość miękkich, materiałowych książeczek posiada pierwszą cechę to trudno znaleźć takie, które spełniają też drugą. Fajne w niej jest to, że na pierwszy okres rozwoju dziecka (0-3 miesiące) mamy czarno-biało-czerwone obrazki a na trochę późniejszy (3-6 miesięcy) wielobarwne. Kiedy postawimy ją przed maluchem leżącym na brzuszku może uda nam się uda skłonić go do podniesienia główki. Gdyby nie cena na pewno bym się na taką książeczkę skusiła. Następnie będąc w Smyku zainteresowałam się czarno-białą serią książeczek dla niemowląt: OCZAMI MALUSZKA: Na stronie sklepu wyczytałam to o czym już wcześniej  pisałam: “Noworodek widzi na odległość 20-30 cm i to niezbyt wyraźnie, jak przez zamarzniętą szybę.(…)Niemowlęta lubią proste wzory, duże rozmiary i wyraźnie zaznaczone kontury dzięki kontrastowym barwom.” Książeczki mają stymulować rozwój dziecka już od pierwszych miesięcy życia. Są one przeznaczone dla maluchów od pierwszego do szóstego miesiąca życia. Miałam ją kupić na prezent na dzień dziecka, ale po krótkim zastanowieniu zrezygnowałam. Książeczka jest twarda i ma 12 stron, za które płacimy ok. 20zł. Kiedy miałam ją już w koszyku przypomniały mi się słowa położnej ze szkoły rodzenia: wystarczy wydrukować maluszkowi obrazki w kontrastowych barwach i rozwiesić na łóżeczku. W internecie łatwo znaleźć czarno -białe obrazki. Czy więc warto kupić taką książeczkę? ksiazeczki_dla_niemowlat Cena z kidy.pl : 19,90zł Na koniec podaję linka do strony, gdzie w formacie pdf można pobrać kontrastowe czarno-białe obrazki. Wystarczy wydrukować i powiesić na łóżeczku. Obrazki znajdziecie tutaj. I to tyle jeśli chodzi o moje poszukiwania edukacyjnych gadżetów dla mojego malucha. Pozostałe produkty znalazłam przy okazji pisania tego posta. Trochę tańsze rozwiązanie:

KSIĄŻECZKA CANPOL:

2438489036 Cena z allegro : 13,60zł Książeczka piszczy, grzechocze, szeleści i cieszy kolorami. Dość monotonnymi kolorami, które najmłodszym maluchom się nie spodobają. Nie można jej też rozłożyć i zawiesić na łóżeczku, ale za to można ją doczepić do wózka i zabrać na spacer. Niewątpliwą zaletą jest cena. W podobnym stylu jak książeczka “Oczkami maluszka”: SOKOLE OCZKA full_img_1102 full_img_1105 Cena z kidy.pl: 24,99 zł To właściwie nie jest książeczka a plansze mające stymulować rozwój wzroku maluszka. W opisie na kidy.pl znalazłam taki opis: “Prezentujemy jednocześnie 3 plasze rozpoczynając od obrazków z numerami 1 2 3 w pierwszych dwóch tygodniach życia. Następnie co tydzień wprowadzamy nową planszę z kolejnym numerkiem zastępując ją pierwszym z listy, a mianowicie trzeci tydzień obrazki z numerami 2 3 4, czwarty tydzień 2 4 5 itd Drugi etap edukacji obejmuje niemowlęta po 6. miesiącu życia uczy przez dźwiękowe i obrazkowe animacje na DVD wyświetlane na ekranie. Prezentowane animacje są łagodne i bezpieczne dla dziecka, obserwując zmieniające się obrazy maluch uczy się koncentacji uwagi, zauważa kolory, kształty, a dzięki zaangażowaniu rodzica i wspólnemu oglądaniu bawi się i poznaje świat.” Czy jednak bez tej dwu stopniowej stymulacji nasz maluch będzie się gorzej rozwijał. Trochę kojarzy mi się z fabryką małych geniuszy  Potem już tylko przedszkole gdzie nauczy się 5 języków obcych jednocześnie, chemii, fizyki i Bóg wie jeszcze czego, i zapamięta, że dzieciństwo = nauka. Zestaw składa się z 20 plansz i 20 animacji. A teraz kilka publikacji wydawnictwa Dwie siostry. Przyznam, że naprawdę godnych polecenia. KSIĘGA DŹWIĘKÓW ksiega_dzwiekow Książeczka dla najmłodszych zachęcająca do wydawania z dzieckiem dźwięków. Pomysł dobry, ale cena nieadekwatna. Być może na cenę wpływa to, że autorka/ilustratorka nie pochodzi z Polski – Soledad Bravi. dzwieki Cena: 29,90zł Tej samej autorki i w tej samej cenie można zaopatrzyć się w Minibiblię. minibiblia pascha Cena: 29,90zł Tym razem na ponad 100 stronach możemy podziwiać z dzieckiem najważniejsze biblijne motywy. Pomysł o tyle ciekawy, że oryginalny i nie sądzę żeby na polskim rynku powstała podobna publikacja. Obrazki są proste a tekstu jest niewiele więc za resztę odpowiedzialni są rodzice. Trzeba się wykazać niezłą znajomością Biblii i ciekawą narracją, aby nie zgasić rozbudzonego zainteresowania. źródło:

KSIĄŻECZKA MANHATAN TOY

Książeczka naprawdę śliczna i wielofunkcyjna. Dziecko może bawić się nią na wiele sposobów: otwierać, pociągać, przeglądać się w lusterku. Wszystko pięknie tylko dlaczego kosztuje prawie 60zł? ksiazeczka-miekka-kontrasty-manhattan-toy manhattan-toy Cena z http://smoczek-sklep.pl: 59zł FACES Johna Fordhama To podobno światowy bestseller. Mamy lusterko i mamy podpisane obrazki twarzy. Dziecko może poznać zarówno swoją twarz jak i swoich bliskich. Nie od dziś wiadomo, ze proste pomysły są najlepsze. faces faces2 Cena z allegro: 29,90zł Ostatnia książeczką na którą zwróciłam uwagę jest:

First Cot Book

41qhN0JW17L._SL500_AA300_ 381ce10e22a076599c3cf110.L._AA300_ eb05e10e22a066599c3cf110.L._AA300_ Cena z weltbild.pl: 17,50zł! Zwróciłam uwagę bo mamy na jednym forum bardzo ją chwaliły. Podobnie jak pierwsza prezentowana przeze mnie książeczka, ta też może spokojnie pełnić funkcję ochraniacza na łóżko. Jest w kontrastowych kolorach i posiada bardzo przydatne lusterko. Super jest też cena – poniżej 20 zł. Zakochałam się po prostu w zdjęciach książeczki zrobionej własnoręcznie przez Shelley Wallace:    At the ZOO il_570xN.232282544bookźródło: On the FARM il_570xN.192933751book1źródło: NATIVITY il_570xN.192810861book2źródło: Let’s Bake Cupcakes il_570xN.260977304book3źródło: Książeczki zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie. Są miękkie, kolorowe i naprawdę śliczne. Można zrobić książeczkę na każdy temat. Wyobraźcie sobie, że chcecie wytłumaczyć dziecku jakieś zagadnienie. Nic prostszego: zrób książeczkę! Postanowiłam zrobić dla córeczki Quiet Book samodzielnie. Kupiłam w empiku kilka arkuszy filcu i oto co moja pociecha widzi z przewijaka. DSC07291 Nawet nie wiecie jak bardzo jest nimi zainteresowana. Na razie zrobiłam obrazki w podstawowych kolorach bo  jak wiecie na początku maluch interesują się i zwracają uwagę właśnie na takie. Jednego jestem pewna, że dopiero później będę miała prawdziwy problem ze znalezieniem odpowiedniej książeczki dla mojej pociechy. Wiele mam jak np. autorka bloga mama ma oko poświęca naprawdę wiele czasu, żeby znaleźć odpowiednią lekturę. Całe szczęście początki mam zabezpieczone bo jestem dumną posiadaczką (zachowanych z mojego dzieciństwa) kompletu książeczek “poczytaj mi mamo”!  DSC07294 I dzięki Bogu! Ostatnio realizując zasadę, czytania małej od samego początku, sięgnęłam po jedną z książeczek na których ja dorastałam i mimo, że była napisana w tonie propagandy PRL-owskiej i być może dzięki hormonom po ciążowym spłakałam się nad nią jak bóbr. Wiem to trochę dziwne. Chciałam Wam tylko napisać, że pomimo upływu lat książeczki te tak samo mnie cieszą jak i wzruszają. Biorąc do ręki współczesne publikacje nie zawsze można liczyć na to samo. Trzeba uważnie dobierać lekturę dla swoich pociech. Niektóre nie stronią od brutalności. Rozumiem misję oswajania maluchów z brutalnością otaczającego świata, ale można robić to w bardziej wysublimowany sposób. Trafiły w moje ręce dwie książeczki  z wydawanej kiedyś przez Gazetę kolekcji miesięcznika Dziecko: Czerwony kapturek i Czterej muzykanci z Bremy. Klasyczne bajki opowiedziane w nowy sposób. I być może ten właśnie sposób nie bardzo przypadł mi do gustu: “Pewien osioł przez całe lata dźwigał ciężkie worki, marząc o spokojnej starości. Kiedy się jednak zestarzał – a tym samym stracił siły – jego pan, zamiast wysłać zwierzę na zasłużoną emeryturę, zaczął przemyśliwać, czy nie dałoby się przerobić na pyszne kiełbaski”(Czterej muzykanci z Bremy, opowiedział Grzegorz Kasdepke, str7). No cóż, znów pewnie hormony uderzyły mi do głowy, ale bajka zniesmaczyła mnie i skłoniła do refleksji czy od samego początku będę chciała wprowadzać dziecko w ten świat w którym z miłych zwierzątek robi się kiełbaski a na starość nie można żyć w godnych warunkach.  Dlatego cieszę się, że przeczytałam tą bajkę teraz póki mała jeszcze nic nie rozumie.

Related Posts